MINI: PÓŁ WIEKU OD WIELKIEGO TRIUMFU W RAJDZIE MONTE CARLO

Mi 0_41910

Trwa Rajd Monte Carlo Historique. Na trasie nie brakuje modeli MINI. Właśnie minęło równe 50 lat od jednego z najbardziej spektakularnych zwycięstw w historii międzynarodowego sportu motorowego.

21 stycznia 1964 roku po raz pierwszy Mini Cooper S wygrał Rajd Monte Carlo. Niespodziankę sprawili Patrick „Paddy” Hopkirk – kierowca z Irlandii Północnej – i jego pilot, Anglik Henry Liddon. W drodze po zwycięstwo skutecznie stawili opór rywalom jadącym z założenia o wiele lepszymi, większymi i mocniejszymi samochodami.


Zobacz także:
SPORT
MONTE CARLO HISTORIQUE 2014
HISTORIA – OLDTIMERS


A mały Mini bez najmniejszych awarii i problemów przebijał się przez dróżki wśród pół, górskie serpentyny, przez lód i śnieg, po „agrafkach” zakrętów i stromiznach Alp Nadmorskich, rozbijając coś, co uznawano dotąd za fundament tego rajdu: dominację wielkich. I podbijając serca milionów ludzi, stając się największą wówczas legendą Monte Carlo. Supremacja tego kompletnie nieprzystosowanego do rajdów mikrusa trwała jeszcze 3 lata i przyniosła kolejne dwa zwycięstwa w ikonicznym rajdzie MC, w latach 1965 i 1967.

Na przedostatnim OS-ie doszło do czegoś, co określono jako „Noc długich noży”. Mini Cooper S o numerze startowym 37 i rejestracyjnym, który jest do dziś kultowy – 33 EJB – wyruszył na trasę, nie mając żadnych szans. Dojechał do mety w imponującym czasie, ale stracił aż 17 sekund do najważniejszego konkurenta, Szweda Bo Ljungfeldta w przepotężnym Fordzie Falconie z 305-konnym, 4,7-litrowym silnikiem. Ljungfeldt był zwycięzcą, to nie podlegało dyskusji. Ale ówczesna zasada wyrównywania szans – przyjęta dla zrównoważenia wielkości, masy i mocy pomiędzy najróżniejszymi uczestnikami Rajdu – oznaczała kalkulację ze specjalnym przelicznikiem. I – stało się: Mini wyszedł na prowadzenie! W dodatku Paddy Hopkirk w ostatnim odcinku – sprincie po ulicach Monte Carlo – pojechał jak natchniony, nie tylko nie tracąc przewagi wypracowanej w poprzednim etapie, ale jeszcze powiększając dystans, nawet bez żadnych przeliczników.

 

Mini wygrał. Paddy Hopkirk wygrał. Ekipa Mini wygrała – podczas ceremonii wręczenia nagród Paddy wciągnął na podium swoich kolegów. Timo Makinen był bowiem w klasyfikacji generalnej czwarty, a Rauno Aaltonen – siódmy. O „trzech muszkieterach” trąbiły wszystkie media świata.

Triumf brytyjskiego autka był szczególnie celebrowany w jego ojczyźnie – 80-letni dziś Paddy Hopkirk wciąż przechowuje pamiątki z tamtych dni. Telegram gratulacyjny od rządu Jej Królewskiej Mości i drugi, od Beatlesów: „Paddy, jesteś teraz jednym z nas!”

Zwycięstwo “maleństwa” w Monte Carlo było sensacją, ale dla znawców nie aż tak niespodziewaną. Bo twórca Mini, Sir Alec Issigonis (wówczas oczywiście jeszcze nie „Sir”, a tylko skromny wiceszef działu technicznego w British Motor Corporation), miał talent do tworzenia pojazdów zdolnych do wygrywania. Poznał się na nim niemal natychmiast legendarny John Cooper, i to on właśnie wymusił na BMW prace nad mocniejszymi wersjami Mini. Bo oryginał rozwijał moc zaledwie 34 KM. Inna sprawa, że ważył 500 kg, a jego układ jezdny i przedni napęd pozwalały tej niewielkiej gromadce na bardzo poważne wyczyny. Wystarczy chyba powiedzieć, że już w 1960 i 1961 r. Graham Hill, Jack Brabham i Jim Clark – a więc ludzie naprawdę liczący się w sportach samochodowych, legendy do dziś – pracowali nad zestrojeniem auta przygotowanego przez Coopera. Na torze F1 Silverstone!

A jednocześnie Mini startował w wielu rajdach – Patt Moss, siostra Sir Stirlinga i kierowca rajdowy, w 1962 r. wygrała swoim Mini Rajd Tulipanów i Rajd Baden-Baden, a w rok później, jadąc 55-konnymi Mini Cooperami, Rauno Aaltonen i Paddy Hopkirk po raz pierwszy zaatakowali „Monte”. Zakończyli na 1. i 2. miejscu w klasie, co wystarczyło na 3. i 6. w generalnej klasyfikacji.

W 1964 r. do RMC zgłoszono aż 6 Mini, wszystkie czerwone z białymi dachami. Po raz pierwszy na starcie takiej imprezy stanęła wersja Cooper S: 3 auta (te od „trzech muszkieterów”) miały silniki 1071 cm3 rozwijające 90 KM. To była już bardzo poważna moc, nawet jeśli Ford Falcon miał koni przeszło 3 razy więcej, a Mercedes 300 SE – niemal czterokrotnie więcej.

 

I Mini wygrał Rajd Monte Carlo.

W kolejnym roku Timo Makinen z pilotem Paulem Easterem obronili tytuł. Wsparł ich w tym nowy silnik o pojemności 1275 cm3, rozwijający ogromną na owe czasy moc 115 KM. Ale to umiejętności Fina sprawiły, że rywale się nie liczyli niezależnie od wszelkich przeliczników, handicapów i tabel. Makinen był jedynym kierowcą w tym rajdzie, który nie miał ani jednego punktu karnego. A w tej właśnie edycji RMC warunki były wręcz straszne. Śnieg i lód pokrywały wszystko. A Timo jechał, jakby nic mu nie przeszkadzało. Wygrał 5 z 6 OS-ów na ostatnim etapie i zmiażdżył konkurencję.

W kolejnym roku doszło do największych emocji. „Trzej muszkieterowie” zdominowali Rajd od samego początku i bez porażki dojechali na metę w kolejności 1-2-3. Entuzjazmowi fanów dorównywało tylko rozczarowanie francuskich organizatorów, którzy sięgnęli po broń ostateczną: regulamin. Po lekkim naciągnięciu jednego z przepisów udało się zdyskwalifikować całą trójkę zwycięzców za… nieregulaminowego koloru żarówki w lampach użytkowanych tylko na OS-ch!

Żeby zachować twarz, stewardzi zdyskwalifikowali za to samo także czwartego w klasyfikacji Lotusa Cortinę – i zwycięzcą został Citroen ID19…

Na nic nie zdały się sztuczki i triki: w kolejnym roku Rauno Aaltonen wygrywał wszystkie Oesy ze średnią przewagą 12 sekund.

Jeszcze w roku 1968 Mini z Aaltonenem u sterów był trzeci – ale era triumfów Mini się skończyła. Niemniej legenda „Trzech muszkieterów” żyje. Także w oryginalnych akcesoriach MINI – gdzie i dziś można nabyć lampy dodatkowe do aktualnych modeli MINI w czarnych obudowach wzorowanych na tych lampach, które tak zdenerwowały sędziów Monte Carlo 1966.

A na rajdowej trasie trwającego właśnie Rallye Monte Carlo Historique poobserwować MINI – Maxi gwiazdy z tamtych lat. w tym jadących z numerem 1 – Andrewa McAlpine i Frederica Gallaghera w Mini Cooper S z 1964 roku…