OCRK: SZWEDZKA SPOWIEDŹ W EUROPEJSKIM KONFESJONALE

Vo_fl_1

Nie tylko Niemcy muszą tłumaczyć się przed Komisją Europejską. Również Szwedzi mają problem z pogodzeniem krajowego prawa z unijnym.

Pod wypływem nacisków Szwedzkiego Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewozowego (Transportindustriförbundet) przepisy wprowadzone przez naszego sąsiada zza morza trafiły pod brukselską lupę.


Zobacz także:

MOTORYZACJA I PRAWO

UŻYTKOWE


 

Skargi Transportindustriförbundet dotyczą ustanowionych przez Szwecję przepisów wdrażających uchwalone przez Komisję Europejską Rozporządzenie nr 1072/2009. Problem stanowi występująca pomiędzy uchwałami sprzeczność. Bruksela przychyliła się do wniosku Stowarzyszenia, wskazując usterki w zakresie trzech spraw.

Coś się kończy, coś się zaczyna

Szwedzi wbrew rozporządzeniu przyjęli swoistą definicję kabotażu, nie uznając w praktyce przewozu międzynarodowego. Przewóz wewnętrzny w Szwecji rozpoczyna się wraz z wjazdem pojazdu na teren kraju, niezależnie od tego czy trwa przewóz międzynarodowy. Natomiast według rozporządzenia, aby rozpocząć kabotaż, należy najpierw zakończyć tranzyt.

Biuro w ciągniku

Wątpliwości Komisji wzbudził wymóg przedłożenia dokumentów potwierdzających wykonywanie przewozu krajowego przez zagranicznego przewoźnika. Szwedzkie prawo wymaga od kierowcy przedstawienia wszystkich dokumentów w trakcie kontroli. Rozporządzenie ten obowiązek nakłada na przedsiębiorstwo w jego biurze.

Dowód niewinności

Wreszcie problemem budzącym największe kontrowersje jest wysokość kary w przypadku złamania nowych przepisów. Jeśli kierowca nie jest w stanie udowodnić, że przewóz odbywa się zgodnie z prawem, grozi mu natychmiastowa kara 40 000 szwedzkich koron (przy aktualnym kursie ok. 17 500 zł).

– Podstawowym problemem w przypadku szwedzkich przepisów jest nie tylko ich niezgodność z prawem wspólnotowym, lecz także ich absurdalność. Gdyby na przykład uznać, że rzeczywiście kabotaż rozpoczyna się w momencie wjazdu na teren kraju, a nie faktycznego rozpoczęcia operacji, nie istniałoby coś takiego jak przewóz międzynarodowy, a jedynie seria kabotaży wykonywanych w kolejnych państwach. Kolejnym absurdem jest wysokość kar za brak odpowiednich dokumentów. O ile służby mają prawo wymagać od firm i kierowców posiadanie potrzebnej dokumentacji w pojeździe, o tyle grożące za ich brak obciążenia nie są w żaden sposób adekwatne do sytuacji. Wkrótce ten dysonans zostanie wyeliminowany, gdyż Szwedzi muszą przedstawić Komisji Europejskiej wyjaśnienia w tej kwestii do 17 sierpnia. Liczymy na to, że zaproponują wtedy rozwiązania z jednej strony sensowne, a z drugiej pozostające w zgodzie z prawem wspólnotowym – – komentuje Bartosz Najman, prezes Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.