POWRÓT Z GWIAZD CZYLI CZY MOGĘ DECYDOWAĆ SAM?

Nzd_Lem1

To już nie te czasy, kiedy nowe samochody poznawało się przed wszystkim na salonach samochodowych. Teraz np. na Targach Motoryzacyjnych IAA Motor Show we Frankfurcie można jedynie pogłaskać już poznany wcześniej model.

Bo wszystko w dobie Internetu jest inne. Tajemnica przestała być tajemnicą, a odkrywające wdzięcznie auto urocze panienki – hostessy potrzebne są jedynie po to, aby wykonać zdjęcie. Dla potomności. Wszak fotka, odkrywanego właśnie samochodu ukazała się już kilka tygodni wcześniej w sieci. Lub na zdjęciach szpiegowskich.


Zobacz relacje:

NASZYM ZDANIEM


 

Magia salonów prysła. Nie jedzie się tam już po to, aby poznawać, ale najwyżej spotkać się. Pokazać się. Być.

Ale to tak jak kupowanie samochodu nie ruszając się z fotela przed komputerem. Wygoda, ale przyjemność taka sobie. Lizanie lizaka przez papierek. Nie tak, jak niegdyś, kiedy to wracało się z wystaw do Polski wyładowanym prospektami po brzegi, ugiętym maksymalnie na resorach samochodem…

nz_lem2

Ale i motoryzacja była inna, łatwiejsza. Fakt – wiozło się pół bagażnika części zapasowych. Ale dawało się jakoś radę. Dziś trudno tymczasem nawet zmienić samemu żarówkę, nie mówiąc już o jakiejkolwiek naprawie. Bo żeby dostać się do reflektora, trzeba rozebrać pół przodu. W odstawkę poszły start-kable, powiększył się bagażnik, bo nie ma już tam koła zapasowego. Lekarstwem numer jeden na wszystko jest dziś Assistance…

Zadzwonił do mnie przerażony kolega. Wracał z wakacji, gdy w jego aucie zaczęło się coś dziać niedobrego z elektroniką. Posłuchał komputera i dojechał do dealera. Francuskiego języka nie znał, z kolei tamtejszy inżynier po angielsku mówił łagodnie mówiąc słabo. Kolega usłyszał: naprawa potrwa jeden dwa tygodnie! Stres, całe wakacje na nic. Oczywiście po interwencji okazało się, że mechanikowi się pomyliło: zamiast dzień powiedział tydzień. Ale kto koledze zwróci utracone komórki nerwowe?

Ostatnio próbowałem, dzwoniąc do kolejnych autoryzowanych serwisów ustalić, jak można zamknąć nowoczesny samochód po przymusowym odłączeniu w nim akumulatora. Centralny zamek nie działał, kluczyk „warsztatowy” zamykał jedynie drzwi kierowcy. W pozostałych drzwiach nie było znanych z dawniejszych modeli przycisków blokujących mechanizm.

nz_lem3

Dobrze, że mam odpowiedni abonament w telefonie, więc nie zbankrutowałem. Co więcej – znalazłem nareszcie technika, który zamiast wysyłania lawety, jak sugerowali kolejno wszyscy rozmówcy, „sprzedał” mi domowy sposób na osiągnięcie sukcesu… (raz jeszcze Panu dziękuję!).

Świat Stanisława Lema rozrasta się w dzisiejszej rzeczywistości. Najróżniejsze systemy wspomagania zaczynają coraz bardziej wyręczać kierowcę. Po autostradzie można już jechać nie tylko wysyłając zza kierownicy SMS-y, ale wręcz czytając książkę. Auto samo utrzyma się w pasie ruchu, samo zwolni czy przyspieszy. Samo zaparkuje. Ach więcej – pomoże ugotować herbatę czy obejrzeć mecz, jeśli wyłączą akurat w domu prąd. Jeszcze 20 lat temu wydawało się to nieprawdopodobne…

„Powrót z gwiazd” i czarna skrzynka pod maskę? Coraz bardziej realne! Jak potrafił Pan to przewidzieć, Panie Stanisławie Lem w 1961 roku? Kiedy nikomu się o tym nie śniło!

nz_lem4a

Czy ja tego chcę? Po części tak. Bo jeśli samochód sam pojedzie zaparkować to nie dość, że ułatwi mi życie, to jeszcze zaoszczędzi miejsca na otwieranie drzwi. Reflektory, które nie oślepiają innych, ale także mnie – to super sprawa. Wyświetlanie informacji na szybie, nawigacje on-line pozwalające ominąć korki, wyświetlające się znaki i ostrzeżenia: to wszystko jest skarbem.

Ale czasami ja chcę być kierowcą, a nie pasażerem za kierownicą (w takim wypadku mam do dyspozycji autobus czy pociąg). Chcę czuć dynamikę, uślizg kół. Nie chodzi o żadne szaleństwo, lecz tylko o przyjemność.

A mam czasami wrażenie, że producenci pragną za wszelka ceną – w myśl hasła, że to dla mojego dobra – mnie tej frajdy pozbawić… I na to się nie zgadzam: proszę mi dać szansę decydowania. Przynajmniej do momentu, gdy nie zagrażam innym!

ANDRZEJ KARACZUN

PS. Wszyscy żyjemy dziś Interenetem, trudno sobie wyobrazić świat bez niego. Zdaję sobie sprawę, że to, co napisałem może być dziwne w przypadku osoby, która od rana do nocy siedzi przed komputerem tworząc teksty o nowościach motoryzacyjnych. Chodzi mi jednak o to, aby ukazać – z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę – jak bardzo zmienia się świat.

To, że mamy dziś dostęp do tak wielkiej ilości i tak szybkiej informacji – to świetnie. Że możemy nabyć auto klikając w aplikację na ekranie – super. To, że niemal wyprzedzamy rzeczywistość – znakomicie. I co ważne – istnieje kompromis! I mamy pełen wybór! Bo na targi We Frankfurcie czy w Genewie przychodzą nadal setki tysięcy ludzi. Mimo, że obejrzały wcześniej zdjęcia nowości na naszej stronie…

To fascynujące. Tak jak Stanisław Lem i jego wizje. wyprzedzające epokę.