PRAWDA O OPONACH: WARTO KUPOWAĆ MARKOWE

Zbliża się zima. Czas więc powoli zacząć myśleć o zmianie ogumienia. Nic więc dziwnego, że w ostatnich dniach bardzo uaktywniali się producenci opon – co zresztą widać doskonale także na łamach NewsAuto.pl. I co charakterystyczne – wszystkie największe światowe koncerny twierdzą, że w testach zajmują… pierwsze miejsce!

Co najdziwniejsze – jest to prawda. Michelin, Continental, Goodyear czy Pirelli powołują się zazwyczaj na wyniki niemieckich, austriackich i szwajcarskich instytutów badawczych: ADAC, ÖAMTC i TCS oraz dużych pism motoryzacyjnych. Trudno podejrzewać, że uznane firmy i stowarzyszenia publikują nieprawdziwe, sfałszowane dane. Należy więc przyjąć za pewnik, że koncerny oponiarskie – nawet stosując różne marketingowe chwyty w swoich publikacjach – nie “mydlą” klientom oczu.

Oczywiście zajmowanie pierwszych miejsc w testach przez tak wielu producentów możliwe jest dzięki rożnym rozmiarom ogumienia. Bo jak się okazuje, opona o rozmiarze np. 205/55R16 91H, która zbiera maksymalne oceny, może (mimo posiadania podobnego bieżnika), np. w kategorii 175/65 R 14 czy 195/65 R 15 ustępować znacznie konkurentom! I w tym się zawiera cała prawda…

Doświadczeni kierowcy wiedzą doskonale, jak ważną rolę odgrywa ogumienie. W sporcie: rajdach czy wyścigach jest podstawą sukcesu. W zwykłym ruchu drogowym decyduje o bezpieczeństwie. Własnym – kierowcy, ale także innych uczestników. Stąd też bez wątpienia warto inwestować w wyroby sprawdzonych producentów, a nie w “wynalazki”. I to niezależnie, czy chodzi o okres zimowy czy letni. Markowe to jednak wcale nie znaczy najdroższe – mogą być zamienniki, ale firmowane przez uznany koncern.

Oczywiście przed rozpoczęciem zimy trudno przewiedzieć, czy będzie ona bardziej czy mniej śnieżna. Czy na ulicach przeważać będzie błoto pośniegowe czy raczej kałuże wody. Analizując wyniki testów trzeba być więc dość elastycznym, choć oczywiście warto brać pod uwagę indywidualną eksploatację samochodu. Gdzie mieszkamy, gdzie i ile jeździmy, po jakich drogach, czy i jak często są one odśnieżane i w jaki sposób (np. sypane solą czy tylko piaskiem), jakie jest ukształtowanie terenu, itp. To pomoże w wyborze, uchroni przed przygodami i rozczarowaniem z zakupu.

(Obrazek z Zakopanego: wściekły kierowca, który nie może ruszyć pod górkę na świeżo – tuż przed wyjazdem na wczasy – zakupionym ogumieniu…).

I na koniec dwie rady.

Pierwsza – nawet najlepsze, najbardziej uniwersalne opony nie uchronią nas w każdej sytuacji (podobnie jak np. system ABS). Zimowe opony jedynie zwiększają przyczepność, ale nie zapewniają jej w stu procentach.

Druga – warto zakupić lub przynajmniej zamówić opony zimowe wcześniej. W ostatnich latach był bowiem problem z otrzymaniem niektórych rozmiarów już w listopadzie: po “pierwszym śniegu” brakowało ich w hurtowniach. Warto też sprytnie wybrać moment na dokonanie “przekładki” – jeśli się spóźnimy, musimy potem odstać “swoje” w długich kolejkach do wulkanizacji…

I jeszcze często zadawane pytanie: nowe czy używane? Oczywiście używane zimowe, które nie są np. made in Dżibuti (nikogo nie obrażając), ale cywilizowanego koncernu będą zawsze lepsze w niż nowe letnie! Kupując używane warto jednak być czujnym i sprawdzić dokładnie nie tylko stan techniczny opony, ale np. rok jej produkcji.

Andrzej Karaczun