RAJD MAROKA 2017: OPADY DESZCZU POKRZYŻOWAŁY PLANY (3. ETAP)

rma_3_1

Zaplanowany na niemal 600 kilometrów niedzielny etap rajdu Maroka został skrócony o prawie połowę z powodu opadów i wezbranych rzek.

Pustynny fragment po wydmach najszybciej pokonał Katarczyk Al-Attiyah. Załoga Orlen Team, Kuba Przygoński i Tom Colsoul, po rozważnej jeździe uzyskała ósmy czas.


Zobacz także:

SPORT

MOTOCYKLE

RAJD MAROKA 2017


 

Podobną strategię wybrał Maciek Giemza, który oszczędzając swój motocykl był szesnasty, co dało mu ponowny awans w klasyfikacji generalnej. Pozycję lidera utracił w gronie quadowców Rafał Sonik. Zawodnicy spędzają noc na pustyni bez dostępu do mechaników i parku serwisowego, aby w poniedziałek wrócić do bazy rajdu.

Czwarty dzień zmagań na rajdzie Maroka po raz kolejny toczył się pod dyktando natury. Z powodu obfitych opadów i wezbranych rzek udało się rozegrać tylko najbardziej pustynny fragment etapu. Zawodnicy po raz pierwszy w tej edycji wjechali na wydmy i zakończyli ściganie na pustyni, gdzie na biwaku spędzą noc bez dostępu do mechaników. Wśród kierowców najszybciej niedzielną próbę pokonał Katarczyk Nasser Al-Attiyah, który o ponad minutę wyprzedził aktualnego lidera rajdu Francuza Sébastiena Loeba (Peugeot 3008 DKR).

rma_3_2

Trzeci ze stratą dwóch i pół minuty zameldował się kolejny ekskierowca WRC, Hiszpan Carlos Sainz (Peugeot 3008 DKR). Kuba Przygoński i Tom Colsoul jadący Mini John Cooper Works Rally zanotowali ósmy czas, tracąc trzecie miejsce w generalce na rzecz Hiszpana Naniego Romy (Mini All4 Racing), który ma jednak tylko 10 sekund przewagi.

W perspektywie braku dostępu do parku serwisowego nasza załoga Team oszczędzała samochód i jechała rozważnie. Liderem w klasyfikacji generalnej pozostał Sébastien Loeb, który wyprzedza Nassera Al-Attiyaha.

– Jesteśmy na etapie maratońskim, w związku z tym nie możemy dziś liczyć na pomoc naszych mechaników. Serwisowaliśmy samochód sami, na szczęście nie było dużo pracy, w sumie wymieniliśmy tylko koła na lepsze z zapasu. Dzisiejszy odcinek był bardzo szybki, został skrócony o połowę. Na początku jechaliśmy trochę za wolno, starałem się oszczędzać opony na kamieniach, dzięki czemu uniknęliśmy kapcia. W drugiej części wyjechaliśmy na wydmy i złapaliśmy na nich bardzo dobre tempo. Samochód się dobrze prowadzi, ale cały czas sprawdzamy nowe ustawienia, co daje nam lepszą wiedzę na przyszłość. Jesteśmy zadowoleni, a wyścig trwa dalej – powiedział Kuba Przygoński, kierowca Automobilklubu Polski.

rma_3_3

Zespół R-SIXTEAM powrócił na rajdowe trasy po dłuższej przerwie. Załoga Robert Szustkowski i Jarosław Kazberuk ma za sobą już trzy trudne etapy.

– Prawdę mówiąc już nie mogłem doczekać się, kiedy znów zasiądę za kierownicą naszego Forda Raptora . Uznaliśmy wraz z Jarkiem, że czas najwyższy, aby przypomnieć się kibicom, a Rajd Maroka to najlepsza ku temu okazja, a zarazem przygotowanie do styczniowego Africa Race, w którym również zamierzamy stanąć na starcie. Jedziemy samochodem klasy T2 czyli autem zbudowanym do rajdów cross country, ale na bazie seryjnego auta. Naszym celem w pierwszym starcie po długiej przerwie jest przede wszystkim bezpieczne osiągnięcie mety, ale zobaczymy – może uda się powalczyć o zwycięstwo w klasie. Organizator zaskoczył nas trochę nowymi zasadami dotyczącymi książki drogowej, którą otrzymujemy na kilka godzin poprzedniego dnia wieczorem, nie mamy możliwości zrobienia żadnej kopii, a następnie oddajemy, by odzyskać ją tuż przed startem. Oczywiście dotyczy to wszystkich startujących, ale trzeba się do tego przyzwyczaić – powiedział Robert Szustkowski.

rma_3_4

Po trzech etapach załoga Szustkowski i Kazberuk w samochodzie Ford Raptor zajmuje 2 miejsce w klasie T2.

Wśród motocyklistów najszybszy był Amerykanin Ricky Brabec (Honda), który o zaledwie 10 sekund pokonał lidera rajdu Austriaka Matthiasa Walknera (KTM). Trzeci był Chilijczyk Pablo Quintanilla (Husqvarna). W generalce z prawie 10 minutami przewagi prowadzi Walkner, na drugie miejsce wskoczył Argentyńczyk Kevin Benavides, a na trzecie – wspomniany Brabec.

Kolejny raz bardzo mądrze pojechał zMaciek Giemza (KTM), który postawił na bezpieczne tempo, uzyskał 16. czas i ponownie awansował w klasyfikacji generalnej, tym razem na trzynastą pozycję.

rma_3_6

– Bardzo fajna jazda. Zachowałem bezpieczne tempo, ponieważ na tym odcinku maratońskim nie mamy wsparcia ekipy. Nie chciałem uszkodzić motocykla, ani złapać niepotrzebnej kontuzji. Najważniejszym celem jest dojechanie do mety i trening do rajdu Dakar. Dzisiaj pierwszy raz były wydmy, po których, pomimo ryzyka zakopania, zawsze jest przyjemnie pojeździć. To był dobry i bezpieczny etap, ja cały, motocykl cały. Jutro wracamy do bazy rajdu, a we wtorek finałowy odcinek – podsumował dzień Maciek Giemza.

Odwołanie dużej części drugiego etapu miało oczywiście wpływ na wyniki, ale znacznie większe reperkusje miał brak właściwego rekonesansu. Zwycięzca Rajdu Dakar, motocyklista Sam Sunderland stracił szanse na mistrzostwo świata po tym, jak zalał swój motocykl. Pablo Quintanilla, jego kolega z siostrzanej dla KTM Husqvarny również ledwie zdołał ukończyć OS.

Rafał Sonik uniknął problemów na drugim etapie, ale nie zdołał ominąć pułapki nawigacyjnej na trzecim.

rma_3_5

– Roadbook wskazywał kierunek jazdy, tzw. „cap”, a przede mną było wiele równoległych śladów. Brakowało informacji, w które rozwidlenie należy wjechać, więc pojechałem zgodnie z zadanymi przez organizatora współrzędnymi. Niestety nie trafiłem na waypoint i w bardzo trudnym terenie, na przerośniętych, niewielkich wydmach musiałem wracać do punktu wyjścia – relacjonował Sonik.

Wszystko wskazuje na to, że był to błąd organizatora, a zawodnikowi przysługuje w tej sytuacji odwołanie.

– Koolen trochę mi dziś odjechał, ale Alexis Hernandez pozostaje za moimi plecami. Bez względu na to, jak rozwiąże się ta sytuacja, moim głównym celem jest utrzymanie drugiej pozycji w Pucharze Świata. Żeby to osiągnąć, muszę być szybszy od Peruwiańczyka. Dziś, z powodu błędu nawigacyjnego nie mogłem złapać tempa, ale quad jest w dobrej kondycji, więc jestem dobrej myśli przed jutrzejszym etapem – przyznał obrońca trofeum.

W zdecydowanie trudniejszej sytuacji jest zwycięzca niedzielnego etapu. Aleksander Maksimow uszkodził silnik i wyciekł mu cały olej.

W poniedziałek rajdowa karawana pokona z pewnością pierwsze 170 km odcinka specjalnego. Po nim powinna nastąpić neutralizacja (20 km) i kolejne 264 km rywalizacji. Ta część 4. etapu Morocco OiLibya Rally stoi jednak pod dużym znakiem zapytania.