GT OPEN: MICHAŁ BRONISZEWSKI Z PRZYGODAMI NA MONZIE

Br 1_20338

W miniony weekend Michał Broniszewski powrócił do ścigania w serii International GT Open po trwającej od marca przerwie w startach. Warszawski kierowca wziął udział w dwóch wyścigach na torze Monza.

Jechał samochodem Ferrari 458 Italia GT2 z numerem 11, przygotowanym i obsługiwanym przez szwajcarski zespół Kessel Racing. Polak sam prowadził samochód na całym dystansie obu wyścigów, rywalizując ze znakomitą i bardzo liczną stawką konkurentów, liczącą ponad 30 załóg.


Zobacz także:
SPORT
WYŚCIGI – MICHAŁ BRONISZEWSKI


Weekend przebiegał pod znakiem zmiennej, kapryśnej pogody, która wywarła duży wpływ na przebieg rywalizacji.

Br 3_20020Michał Broniszewski: Zgodnie z planem występ na Monzy potraktowaliśmy wraz z zespołem zdecydowanie treningowo. Skupiliśmy się na poznaniu nowych elementów samochodu, bo chociaż auto jest przygotowane według specyfikacji 2012, musiało zgodnie z przepisami otrzymać kilka zmodyfikowanych elementów, aby mogło w ogóle wystartować w ten weekend. Nowy splitter i tylne skrzydło, których wcześniej nie testowaliśmy sprawiły sporo problemów z ustawieniami. Na domiar złego straciliśmy drugą godzinę piątkowych testów, gdy zaraz po wyjeździe na tor elektronika odmówiła współpracy.
Pierwszy wyścig był bardzo udany. Była realna szansa na miejsce w pierwszej dziesiątce, co w powrocie po długiej przerwie autem w zeszłorocznej specyfikacji byłoby bardzo dobrym wynikiem. Niestety, fragment pękniętego klocka hamulcowego zablokował koło, wskutek czego wypadłem z toru na słynnym zakręcie Parabolica i straciłem ponad 30 sekund. Ostatecznie dojechałem do mety na osiemnastym miejscu, szóstym w klasie Super GT. Gdyby nie ta przygoda, byłoby zapewne podium w klasie.

Przed startem drugiego wyścigu nikt nie spodziewał się deszczu, dlatego ustawiliśmy samochód na suchą nawierzchnię. Tymczasem na 5 minut przed startem zaczęło padać. Zmieniliśmy opony na przejściowe, ale przy ustawieniach na sucho samochód nie prowadził się dobrze i nadmiernie zużywał opony. Szybka jazda nie była możliwa. Osiągnąłem metę na szesnastym miejscu, piątym w klasie.

W obydwu wyścigach dominowały zdecydowanie samochody teoretycznie słabszej kategorii GTS czyli GT3, które zajęły cztery pierwsze miejsca w pierwszym i aż sześć – w drugim wyścigu. Pojazdy te, wyposażone w ABS są o wiele mniej wrażliwe na zmiany ustawienia zawieszenia, dlatego ich kierowcy lepiej radzili sobie zwłaszcza w drugim wyścigu na mokrej nawierzchni.

Mimo wszystko oceniam weekend na Monzy zdecydowanie pozytywnie. Tempo było bardzo dobre, a przy odrobinie szczęścia wynik mógł być naprawdę satysfakcjonujący. Najważniejsze jednak, że udało się powrócić na tor.

Br 2_2031