RAJD DAKAR 2021: POLACY RZĄDZĄ W SSV (4. ETAP)

Aron Domżała i Maciej Marton wygrali czwarty etap rajdu Dakar, zmniejszając tym samym stratę do liderów klasyfikacji. Drugie miejsce zajęli Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk, awansując na siódmą pozycję.

Bardzo dobrze spisali się także Marek Goczał i Rafał Marton uzyskując ósmy czas odcinka specjalnego, co przesunęło ich na 12 miejsce po 4. etapach.


Zobacz także:

SPORT


 

Kuba Przygoński i Timo Gottschalk znaleźli się w wynikach na 5 pozycji i taka zajmują w “generalce” załóg samochodowych. Jedenasty Martin Prokop jest obecnie dziewiąty w tabeli rezultatów rajdu. Lepiej spisał się Kamil Wiśniewski, który był ósmy, co przesunęło go na dziewiąte miejsce.

Nieco wolniej pojechali motocykliści. Maciej Giemza był 26. (jest nadal 20.), Adam Tomiczek – ukończył etap na 28 (25.), Kondard Dąbrowski – na 46 (44), a Jacek Bartoszek – 80 miejscu (75).

Czwarty etap rywalizacji w 43. edycji rajdu Dakar był zapowiadany jako bardzo szybki. Rzeczywiście nie było wielu okazji, żeby zbudować przewagę nad rywalami, ale Aron Domżała i Maciej Marton, perfekcyjnie wykorzystali swoje atuty.

Trudność etapu tym razem nie polegała na nieprzyjaznym terenie, niebezpiecznych wydmach, czy ostrych kamieniach. Głównym czynnikiem wywołującym zmęczenie był dystans. Zawodnicy najpierw musieli pokonać ponad 260 km dojazdówki, by następnie wjechać na odcinek specjalny liczący 337 km. Odpocząć mogli dopiero po kolejnych 250 km jazdy asfaltem w kierunku stolicy kraju – Rijadu.

Zgodnie z zapowiedziami organizatora, był to etap przejściowy, który nie przewrócił do góry nogami klasyfikacji rajdu, ale pozwolił niektórym załogom odrobić część strat. Swoją szansę wykorzystał między innymi Polacy.

– Odcinek poszedł nam bardzo dobrze i przez pierwsze 100km udało nam się odrobić trzy minuty. Potem ścigaliśmy się już na bardzo szybkiej, płaskiej trasie, na której trudno było zbudować jakąkolwiek przewagę. W dodatku jechaliśmy większość czasu w kurzu, ale mimo to wygraliśmy i zbliżyliśmy się do lidera na trzy minuty – cieszył się Aron Domżała.

Na mecie OS-u, na polski duet zespołu fabrycznego Monster Energy Can-Am czekała miła niespodzianka. Gromkimi okrzykami, najszybszą załogę dnia powitali polscy kibice, na co dzień mieszkający w Rijadzie. Podobnie jak dwie pozostałe, świetnie jadące nasze załogi w SSV: Michała Goczała i jego pilota z Automobilklubu Polski, Szymona Gospodarczyka oraz Marka Goczała i Rafała Martona.

Dzięki wygranej w Rijadzie Joan Barreda awansował na 2. miejsce w klasyfikacji motocyklistów za liderem Xavierem De Soultrait, a różnice w czołówce są bardzo małe. Dziesiąty Pablo Quintanilla traci do lidera zaledwie 9 i pół minuty. Manuel Andujar zwyciężył w kategorii quadów.

Nasser Al-Attiyah (Toyota Hilux) wygrał etap po raz trzeci z rzędu. Pokonał lidera klasyfikacji Stéphane Peterhansela różnicą zaledwie 11 sekund. Katarczyk traci do Francuza już tylko niespełna 4 minuty. Aron Domżała i Maciej Marton wygrali czwarty odcinek specjalny i zmniejszyli stratę do lidera kategorii T4 Chaleco Lopeza, dzisiaj czwartego na mecie.

Dmitrij Sotnikow wygrał etap w kategorii ciężarówek i umocnił się na prowadzeniu tym bardziej, że Białorusin Siarhej Wiazowicz naprawiał na trasie swojego MAZ-a. Wiceliderem został Czech Martin Macik jr (Iveco). Środa przyniosła dramat Yazeeda Al-Rajhi, nadziei miejscowych kibiców. Kierowca Toyoty, czwarty w Dakarze przed rokiem, stracił dużo czasu z powodu awarii samochodu.

W czwartek uczestników czeka prawdziwy „gigant”. Odcinek specjalny liczący 456 km i prowadzący znów przez bardzo zróżnicowany teren. W planie są: pułapki nawigacyjne, duża sekcja wydm na półmetku oraz wiele miejsc z luźnymi, ostrymi kamieniami, gdzie zbyt mocne tempo będzie można przypłacić przebitymi oponami i stratą cennych minut. Liczyć się będzie rozwaga i cierpliwość.

Fot.: dakar.com