SPORT: KUBICA I HOŁOWCZYC WYGRYWAJĄ

Co łączy Roberta Kubicę i Krzysztofa Hołowczyca oprócz zamiłowania do szybkiego prowadzenia samochodu? To, że obaj nasi “eksportowi” kierowcy reprezentują barwy Automobilklubu Polski i odnieśli podczas weekendu zwycięstwa!

Robert po raz pierwszy od momentu wypadku w 2011 roku uczestniczył w zawodach nie dał rywalom żadnych szans w Rajdzie Ronde Gomitolo di Lana we Włoszech. Z kolei “Hołek” podajmował w Polace znakomitych rywali, z którymi zmierzył się w Baja Poland. Drugi na mecie – Miroslav Zapletal był gorszy od niego o prawie 15 minut… Warto dodać, że trzeci weekendowy zwycięzca – Kajetan Kajetanowicz (Rajdu Koszyce, rundy RSMP) także startuje w barwach Automobilklubu Polski…

A oto meldunki ze sportowych tras:

POWRÓT ROBERTA KUBICY

W tym rajdzie nie wynik był najważniejszy. Najważniejszy był sam start, sprawdzenie się po wielu miesiącach – od 6 lutego 2011 roku – spędzonych w szpitalu, na sali operacyjnej i rehabilitacyjnej.

Tymczasem Robert Kubica Wraz z włoskim pilotem Giuliano Manfredim w Subaru Impreza wygrali Rajd Ronde Gomitolo di Lana zdecydowanie. Był najszybszy na wszystkich czterech odcinkach specjalnych (a właściwie jednym OS-ie przejeżdżanym cztery razy). Drugie miejsce zajął Omar Bergo (MINI Countryman) ze stratą 58,8 sekund, a trzecie – Franco Uzzeni (Subaru Impreza).

I choć jak sam twierdzi – droga do Formuły 1 jest jeszcze bardzo, bardzo daleka, ale Robert zrobił pierwszy znaczący krok. Sprawdził sam siebie!

Za tydzień ma wystartować w Rallye Internazionale San Martino (prawdopodobnie z Jakubem Gerberem). Na wrzesień planowana jest także kolejna operacja ręki…

BAJA POLAND 2012

Krzysztof Hołowczyc z nowym pilotem Filipe Palmeiro w Mini All4 Racing prezentowali od początku znakomitą formę. Jego zwycięstwo nie było zagrożone. Miejsca na podium wywalczyli także Miroslav Zapletal/ i Maciej Marton (Hummer H3 Evo) oraz Erik Korda i Csaba Fabian (Toyota Hilux).

Krzysztof Hołowczyc: Trzeci raz z rzędu udało mi się wygrać Baja Poland, więc można zaliczyć to jako “hat-trick”, mówiąc piłkarskim żargonem. Rajd był naprawdę ciężki, myślę, że wszyscy zawodnicy czują go jeszcze dokładnie w swoich kręgosłupach. Szczególnie najdłuższy, 250 km, odcinek prowadzący po poligonie w Drawsku Pomorskim dał się wszystkim we znaki. Jechałem go bez 2 najwyższych biegów i tak się bałem, że sporo stracę, że w efekcie wygrałem go z dużą przewagą – co to znaczy silna motywacja! W niedzielę, po wymianie skrzyni biegów, jechaliśmy z moim nowym, portugalskim pilotem Felipe Palmeiro bardzo szybko i pewnie, więc na mecie przewaga nad drugim Mirkiem Zapletalem wyniosła blisko 18 minut. Na ostatnim odcinku zmienialiśmy przebite koło, ale i tak udało się go wygrać, więc chyba wynika z tego, że tempo mamy dosyć szybkie. Rajd był bardzo ciekawy, choć zabrakło mi tej ostrej zeszłorocznej, rywalizacji ze Stephanem Peterhanselem, gdy obaj jechaliśmy na granicy możliwości, rywalizując o sekundy, a nie jak w tym roku o minuty. Teraz mieliśmy czas, żeby przetestować pewne nowe elementy i ustawienia samochodu i wygląda, że poza skrzynią wszystko działa świetnie. Na szczęście do Dakaru jeszcze sporo czas, więc inżynierowie X-raid na pewno znajdą właściwe rozwiązania. Ważne też, że po raz pierwszy w Polsce mieliśmy rundę Pucharu Świata FIA i myślę, że wypadło to całkiem dobrze. Zaimponowała mi bardzo jazda Adama Małysza, który nie najnowszym przecież Mitsubishi L200 prowadził równą walkę z czołówką i skończył rajd na 5.miejscu. Cieszę się też, że młody Martin Kaczmarski, któremu od pewnego czasu służę swoim doświadczeniem dojechał w pierwszej dziesiątce. Dziękuję też bardzo kibicom za wyjątkowo gorący doping w Szczecinie, a organizatorom życzę kolejnych tak udanych imprez.

Dobrze spisały się dwie inne polskie załogi. Szymon Ruta i Sebastian Rozwadowski (Toyota Hilux) w debiucie zajęli czwarte, a Adam Małysz i Rafał Marton (Mitsubishi L200) – piąte miejsce. Za nimi byli liderzy klasyfikacji Pucharu Świata, Khalifa al-Mutaiwei i Andreas Schulz (Mini All4 Racing) oraz utytułowany Jean-Louis Schlesser z Konstantinem Żilcowem (Schlesser Original).

Szymon Ruta (Orlen Team): Jesteśmy po drugim rajdzie typu Cross-Country w naszej karierze i jednocześnie pierwszym starcie prawdziwym mocnym autem. Od razu zgraliśmy się z maszyną i zaczęliśmy robić dobre czasy OS-owe. Samochód jest niesamowicie wytrzymały, może skakać na duże odległości i bardzo dobrze reaguje na polecenia wydawane mu przez kierowcę. Dodatkowo wspaniale przyjmuje wyboje. Niejednokrotnie myślałem, że to mój kręgosłup nie wytrzyma przeciążeń, kiedy auto amortyzowało przeszkody. Jestem również bardzo zadowolony z dostarczonego nam serwisu. Wszystko było przygotowane jak należy. Popełniliśmy kilka błędów na wymagających partiach przeprawowych, szybciej jechałem w miejscach bardziej przypominających rajdy konwencjonalne. Nawiązaliśmy walkę z wieloma kierowcami ze światowej czołówki w naszym pierwszym starcie, w którym mogliśmy się z nimi zmierzyć. Na podium byliśmy zaskoczeni liczbą pucharów, które otrzymaliśmy. Okazało się, że poza czwartym miejsce w generalce Baja Poland jesteśmy trzeci w rundzie strefy Europy Centralnej i drudzy w klasyfikacji Mistrzostw Polski. To spotęgowało nasze zadowolenie.

Zobacz w originale: YOUTUBE

Piąte miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu i trzecie w punktacji polskiej oznacza, że Adam Małysz i Rafał Marton objęli prowadzenie w Mistrzostwach Polski Cross Country oraz odnieśli zwycięstwo w Rajdowym Pucharze Polski Cross Country 2012! Wielkie brawa!

Adam Małysz (Codex): Jesteśmy szczęśliwi. Wszystko nam się układało, nie popełnialiśmy błędów a nasz samochód Mitsubishi L200 sprawował się bardzo dobrze. Na pewno przełomowym momentem był wczorajszy 240 odcinek i dziś trzeba było się skupić na swojej jeździe a wiedzieliśmy, że wtedy może być tylko dobrze. W tym sporcie, zresztą jak w każdym innym, potrzebne jest doświadczenie poparte treningami i startami. Z każdym kolejnym jesteśmy mocniejsi i w Baja Poland to pokazaliśmy. Zostały nam dwa starty w Czechach i Słowacji w ramach Fia Cez Trophy. Chcemy dalej zbierać doświadczenie i pokazywać się publiczności z dobrej strony. Ten sport jest niesamowicie nieprzewidywalny: można w każdym momencie urwać koło, może się przydarzyć awaria samochodu, można natknąć się na wyrwę. Dlatego moim i Rafała zadaniem jest, żeby poprzez treningi i kolejne starty, wyeliminować swoje błędy do minimum i być jeszcze lepszymi. To nasz cel na przyszłość!

Baja Poland była polem do intensywnego treningu dla zespołu Power Off-Road Team wspieranego przez TVN TURBO. Dagmara Kowalczyk i Roman Popławski pokonali trasę rajdu w charakterze „zerówki”.

Dagmara Kowalczyk: 300 kilometrów jazdy po naprawdę zróżnicowanym terenie było nieocenioną lekcją i gromadzeniem nowych doświadczeń. Chociaż jechaliśmy w charakterze „przecieraka”, to adrenaliny mieliśmy pod dostatkiem. Trzeba było mocno wciskać pedał gazu, bo momentami czuliśmy na plecach oddech Krzysztofa Hołowczyca. Cieszę się, że na tak fantastycznej imprezie mogliśmy pomóc organizatorom i mamy nadzieję, dostarczyliśmy kibicom sporej frajdy. Baja Poland wypadła wzorowo, więc mocno kibicujemy, by w 2013 roku była ponownie rundą Pucharu Świata.

Roman Popławski: Nic nie daje lepszego treningu, jak jazda po trasie rajdu. Choć nie braliśmy udziału w klasyfikacji, a tylko jako załoga ,,Zero” robiliśmy przejazd kontrolny, staraliśmy się utrzymać tempo. Trasa jak przystało imprezę tej rangi – długa i wymagająca, szybka i skomplikowana. Niezliczona ilość manewrów rozgrzewała kierownicę do czerwoności. Były także odcinki iście przeprawowe, na których nasze auto czuło się jak ryba w wodzie. Za to ,,dakarówki” miały tam spore wyzwanie. Black Tank wywoływał ogromne zainteresowanie, był jedyny w swoim rodzaju. Auta T1, T2 … ładne kolorowe, a tu coś zupełnie innego. Brutalny ,,olbrzym” z dziewczyną za kierownicą jechał nie gorzej niż wielu zawodników, zwłaszcza na piaszczystych odcinkach gdzie podnosząc tumany kurzu, rwał bezlitośnie. Zamiana miejsc kierowcy z pilotem na ostatnim odcinku, dała Dagmarze lekcję nawigacji. W lewo, w prawo… w to drugie prawo. Rajd z ogromnym rozmachem i spotkanie z mistrzami – świetne doświadczenie.

Klaudia Podkalicka (otoMoto Team): Baja Poland była dla nas pierwszym oficjalnym sprawdzianem! Zdałyśmy ten egzamin! Pokonałyśmy trudy rajdu i dojechałyśmy do mety na siódmej pozycji w klasie T2. Trasa była wyjątkowo trudna i wymagająca, a start przyniósł nam wiele niespodzianek. Tak było i tym razem – kilka usterek dało się nam we znaki, ale dałyśmy radę i to jest dla nas najważniejsze. Z Joasią współpracuje się nam super, jestem przekonana, że wspólnie pokonamy wiele tras! Wspierają nas: otoMoto.pl, Malinowe Hotele, Entertainment Group, e-Pajero, SpeedFactory, TVP INFO, LOTTO, Verso, RallyPlanet.pl, CarGraphics, eXsports.TV, dReamfield Film Studio, ProDriving Team.

Joanna Madej: Baja Poland był naszym pierwszym, wspólnym startem. To była twarda, ciężka walka. Tym większa satysfakcja, że dojechałyśmy do mety. Wszelkie moje obawy dotyczące specyfiki dyktowania odeszły zaraz po pierwszych zakrętach. Zdobyłyśmy punkty w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych, ale najważniejsze było dla nas wspólne sprawdzenie własnych możliwości i wzajemne „dotarcie się”. Teraz, kiedy wiemy, jak działamy, żaden start nie będzie nam straszny i już nie możemy doczekać się kolejnego rajdu – dodaje .

Wyniki 4. Baja Poland
1. Krzysztof Hołowczyc i Filipe Palmeiro (PMini All4 Racing) – 6:39.26,5 godz.;
2. Miroslav Zapletal i Maciej Marton (Hummer H3 Evo) – strata 14.58,6 min.;
3. Erik Korda i Csaba Fabian (Toyota Hilux) – 24.23,1 min.;
4. Szymon Ruta i Sebastian Rozwadowski (Toyota Hilux) – 34.24,0 min.;
5. Adam Małysz i Rafał Marton (Mitsubishi L200) – 38.02,2 min.;
6. Khalifa al-Mutaiwei i Andreas Schulz (Mini All4 Racing) – 40.54,8 min.;
7. Jean-Louis Schlesser i Konstantin Żilcow (Schlesser Original0 – 41.40,3 min.;
8. Ilja Kuzniecow i Roman Jełagin (Mitsubishi Pajero Evo0 – 50.02,9 min.;
9. Paweł Oleszczak i Maciej Chmielnicki (Nissan Patrol0 – 1:04.38,3 (1. TH) godz.;
10. Marcin Kruszewicz i Ludwik Wikowicz (Bowler Widlcat) – 1:11.07,9 godz.

PORSCHE SUPERCUP 2012

Ostatni wyścig sezonu Porsche Supercup 2012 podczas Grand Prix Włoch, Kuba Giermaziak zakończył tuż za podium, na czwartej pozycji. Nasz kierowca zakończył mistrzostwa na siódmej pozycji w klasyfikacji generalnej kierowców z dorobkiem 99 punktów.

Patryk Szczebiński
został na Monza sklasyfikowany na dziesiątym miejscu. Polak co prawda na mecie był jedenasty, ale po dyskwalifikacji Seana Edwardsa awansował na 10. miejsce. Taką samą lokatę na koniec sezonu 2012 Szczerbiński zajął w tabeli kierowców, co biorąc pod uwagę jego debiut w tak wymagającej serii, jest doskonałym wynikiem. W rankingu debiutantów Porsche Supercup 2012 zawodnik uplasował się na trzeciej pozycji.

Robert Lukas uplasował się na końcu sezonu na dziewiątym miejscu, tuz przed Patrykiem, a Mateusz Lisowski, który dołączył do rozgrywek w trakcie sezonu zajął osiemnastą pozycję. Na Monza obaj kierowcy mety nie osiągnęli.

Kuba Giermaziak: Start był dobry. Wygląda na to, że przy wysokich temperaturach jest lepiej. Zacząłem dość spokojnie i bez trudu utrzymywałem tempo pierwszej piątki. Wkrótce zacząłem walczyć z Thiimem, ale niestety mój samochód był wolniejszy na prostych. Wyścig zakończyłem na bardzo dobrym 4. miejscu, ale oczywiście widziałbym się na podium. Sezon się skończył. Starałem się jechać w każdym wyścigu najlepiej jak potrafiłem, wiele się nauczyłem i jestem lepszym kierowcą. Teraz trzeba będzie usiąść i na spokojnie przeanalizować sytuację. Musimy wyciągnąć z wnioski z tego sezonu.

Patryk Szczerbiński: Start był bardzo poprawny i pierwszy zakręt również. Byłem już ósmy, za Ammermullerem, ale z pierwszej szykany wyjechałem na żwir i straciłem pozycje. Potem zacząłem jechać w miarę szybko. Chciałem skończyć sezon na jak najlepszej pozycji. Na pocieszenie pozostaje moje tempo w końcówce i wynik, bo znów załapałem się w dziesiątce. Ogólnie był to jednak bardzo dobry sezon, jak na debiut. 10. miejsce w tabeli kierowców i trzecie w rankingu debiutantów, to dobre wyniki. Miałem kilka naprawdę udanych wyścigów, jak Silverstone czy Hockenheim. Mam nadzieję, że wszyscy są zadowoleni i pragnę podziękować całemu zespołowi VERVA Racing Team oraz PKN Orlen za daną mi szansę.

Mateusz Lisowski: Start udał się znakomicie, zyskałem dwie pozycje. Na pierwszym zakręcie również przebiłem się do przodu, a po drodze do Variante Ascari wyprzedziłem jeszcze jednego zawodnika. Niestety na ostatniej szykanie nie przyciąłem odpowiednio tarki i samochód nie wszedł w te dwa zakręty tak jak powinien – wypadłem w piach. Fragment pobocza, którym wracałem na tor miał nierówność na której dosyć mocno mnie podbiło, samochód zaczął uciekać i nie miałem miejsca, by wyciągnąć się z tego poślizgu. Delikatne uderzenie w bandę spowodowało, że wygięła się oś i choć uszkodzenia auta nie były poważne, to musiałem wycofać się z dalszej rywalizacji. Szkoda, że ten wyścig skończył się w ten sposób, ale czasem jadąc na 100% swoich możliwości popełnia się błędy. Pół sezonu w Porsche Supercup było dla mnie bardzo wymagającym doświadczeniem, pozwoliło poznać wiele torów, na których nie miałem okazji się jeszcze ścigać oraz nauczyć wiele za kierownicą Porsche – zupełnie nowego dla mnie auta. Chciałbym bardzo podziękować za okazane mi zaufanie Panu Wiesławowi Lukasowi i całej ekipie Förch Racing, która niezmiernie pomogła mi podczas mojego debiutu w Porsche Supercup. Dziękuję również Robertowi Lukasowi za jego bezcenne rady, a także wam – kibicom – którzy dopingowali mi na trybunach i przed telewizorami. Do zobaczenia w przyszłym sezonie!

Zdjęcia: zespoły