MANIPULACJE TACHOGRAFAMI WCIĄŻ ISTNIEJĄ – KARY CORAZ WYŻSZE

itd-kary1

Dane z tachografu wskazują, że kierowca przejechał 1550 km, a mapa pokazuje, że pokonany dystans jest o 20 procent dłuższy. Co więcej, na karcie kierowcy zarejestrowano o ponad 50 procent krótszą drogę od rzeczywistej.

Dlaczego kierowcy samochodów ciężarowych dopuszczają się manipulacji tachografów?


Zobacz relacje:

UŻYTKOWE

ROZMAITOŚCI


 

O manipulacji tachografem możemy mówić w momencie, gdy pojazd przemieszcza się, a w urządzeniu włączona jest funkcja „odpoczynek”. Truckerzy opracowali wiele metod fałszowania czasu jazdy – począwszy od celowego nieużycia karty kierowcy, korzystania z kilku kart, poprzez magnesy czy też złożone, kosztowne urządzenia wyspecjalizowane w celu fałszowania danych. Proceder dotyczy zarówno analogowych tachografów starszej generacji, których pracę można zakłócić magnesem, jak i nowszych, bardziej złożonych tachografów cyfrowych.

Emulator tachografu, kasownik błędu lub po prostu bloker, “Urządzenie do diagnozowania Twojego tachografu i żarówek energooszczędnych. (…) Informujemy, że sprzedawane przez nas urządzenie ma wiele innych właściwości.” Co to oznacza? Każdy może kupić narzędzie fałszujące zapis czytnika cyfrowego. Cena? Ponad 2 000 zł za trzy sztuki.

– Im nowsza wersja tachografu, tym bardziej skomplikowane zabezpieczenia przed ingerencją – co za tym idzie – sposoby manipulacji nowszymi wersjami tachografów są znacznie bardziej kosztowne. Nie zniechęca to jednak kierowców do zainwestowania w tego typu mechanizmy, których koszt sięga nawet 2 000 euro – komentuje Mateusz Włoch ekspert Inelo.

Kierowco, dlaczego?

Goniące terminy dostaw, wizja wysokich kar za niedopełnienie warunków umowy, niedobory kadrowe w transporcie drogowym, utrudnienia na drodze, chęć szybszego powrotu do domu… Powodów, dla których kierowcy dopuszczają się manipulacji zapisem tachografu, jest mnóstwo, a korzystanie z tych nielegalnych praktyk – szczególnie w ostatnim czasie – stało się niestety dość powszechne. Zaledwie w ciągu trzech godzin kontroli Wojewódzka Inspekcja Transportu Drogowego w Bydgoszczy ujawniła aż sześć przypadków manipulacji tachografami.

Tego samego dnia na terenie województwa Wielkopolskiego wykryto aż 15 takich naruszeń. A cztery dni wcześniej białostocka WITD zatrzymała do kontroli szofera korzystającego z trzech kart kierowcy, który sześciokrotne przekroczył maksymalny czas prowadzenia bez przerwy, czternastokrotnie skrócił wymagany dzienny odpoczynek. Łączna suma kar dla tego rekordzisty wyniosła 77 000 zł. WITD Rzeszów w podsumowaniu akcji kontrolnej wskazuje, że są sytuacje, w których kierowcy sami przyznają, że dopuścili się manipulacji.

– Zdarza się, że przewoźnicy świadomie narażają się na ewentualne kary za manipulacje zapisem tachografu, gdyż koszty wynikające z niedopełnienia warunków umowy w kwestii dotrzymania terminu dostawy są zazwyczaj dużo wyższe. Skutkuje to zwiększeniem nacisku na efektywność pracownika, co przekłada się na naruszanie zasad czasu pracy kierowcy i bardzo często także manipulacje. Ze sprawozdania z działalności Państwowej Inspekcji Pracy za 2017 r. wynika, że w minionym roku przeprowadzono łącznie 508 kontroli dotyczących przestrzegania przepisów czasu pracy i odpoczynków. W ponad 45 proc. przypadków wykryto przekroczenie dziennego limitu czasu prowadzenia pojazdu – zauważa Mateusz Włoch.

Kary im nie straszne

– W ostatnim czasie obserwujemy wzmożone działania Komisji Europejskiej i innych organów ustawodawczych w zakresie prawnym, które mają na celu skutecznie ograniczyć powszechność manipulacji tacho wśród kierowców. Od 3 września 2018 r. obowiązuje nowy taryfikator ustawy o transporcie drogowym, który zwiększył kary za ingerencję w zapis tachografu. W Polsce sankcją za stosowanie nielegalnych praktyk jest mandat karny w wysokości po 2 000 zł dla kierującego pojazdem i osoby zarządzającej transportem, oraz 10 000 zł dla przewoźnika. Co łącznie może kosztować firmę 14 000 zł – informuje ekspert Inelo.

Wspomniana ustawa zwiększa także zakres możliwości inspektorów. Pojazdy, wobec których istnieje podejrzenie stosowania nielegalnych praktyk, mogą zostać skierowane do wyspecjalizowanych warsztatów.

– W przypadku, gdy badanie wykaże ingerencję w działanie urządzenia, zgodnie z nowym taryfikatorem, wszystkie koszty związane z kontrolą pokrywa przewoźnik. Kary finansowe to nie jedyne sankcje, które czekają firmy transportowe. Manipulacje tachografem uznawane są za najpoważniejsze z naruszeń, co oznacza, że Inspekcja Transportu Drogowego ma obowiązek ocenić “dobrą reputację przewoźnika”, co w efekcie może skutkować zawieszeniem licencji na wykonywanie przewozów – tłumaczy Mateusz Włoch.

Warto zauważyć, że na terenie każdego z krajów obowiązują inne przepisy, które za manipulacje zapisami tachografów przewidują zróżnicowane kary – często znacznie wyższe niż w Polsce, a nawet 48-godzinne pozbawienie wolności.

Czy będzie lepiej?

Odpowiedzią na powszechność manipulacji są rozwiązania legislacyjne, ale także wprowadzenie tachografów IV generacji, które mają jeszcze skuteczniej ograniczać możliwość ingerencji w zapis. Ponadto, inspekcje będą w stanie dużo skuteczniej kontrolować pojazdy pod kątem manipulacji. Wszystkie te działania, mające na celu wyeliminowanie oszustw, są nastawione przede wszystkim na zwiększenie bezpieczeństwa na drogach, gdyż badania dowodzą, że przemęczony kierowca sprawia dokładnie takie samo zagrożenie jak pijany.

Inspekcje walczą z manipulacjami przy pomocy rozwiązań prawnych, ale również sami przewoźnicy powinni zadbać, by w ich pojazdach kierowcy nie dopuszczali się tego procederu, który może skutkować nawet zawieszeniem licencji transportowej.

– W szerokim pakiecie produktów i usług, które oferujemy firmom transportowym, znajdują się także oprogramowania, które pozwolą sprawdzić przewoźnikowi, czy w jego pojazdach są stosowane nielegalne praktyki. Plaga manipulacji zapisami tachografów to ogromny problem, z którym musi zmierzyć się branża transportowa. Niezwykle istotne jest podnoszenie świadomości w zakresie przestrzegania zasad czasu pracy, do których zobligowani są kierowcy. Czy groźba utraty licencji dla przewoźnika to wciąż za mało? – mówi Mateusz Włoch