RAJD DAKAR 2012: NARESZCIE DZIEŃ RELAKSU

Niedziela jest dniem przerwy w Rajdzie Dakar. Zawodnicy regenerują siły, po przejechaniu połowy najtrudniejszego na świecie maratonu rajdowego. Tego dnia na biwaku pojawia się Szymon Ruta, zawodnik Orlen Team startujący na co dzień w rajdach płaskich.

Najbardziej odpoczynek i regeneracja potrzeba jest Markowi Dąbrowskiemu, który podczas wczorajszego odcinka specjalnego miał wypadek. Wyprzedzając w kurzu grupę jadących znacznie wolniej motocyklistów uśliznęło mu się koło. Motocyklista Orlen Team i Automobilklubu Polski położył motocykl i wszystko by się dobrze zakończyło, gdyby nie obsunęła mu się stopa. Marek spadł ze skarpy i zwichnął kolano. Wstał i przejechał jeszcze ponad 300 kilometrów do mety praktycznie cały czas na siedząco, wstając wyłącznie w najbardziej newralgicznych momentach.

Gdy pojawił się na biwaku zaciskał z bólu zęby, od razu zaopiekował się nim masażysta Orlen Team. Marek otrzymał dawkę leków przeciwbólowych oraz okład z lodu.

 

 

– Dzisiaj dzień przerwy. Leżę i odpoczywam, nie bardzo da się niestety nic przyśpieszyć jeśli chodzi o regenerację mojej nogi. Bardziej koncentrujemy się na uzdrowieniu motocykli, by mogły przejechać dalszą część rajdu. Będziemy wymieniać silnik – powiedział Marek Dąbrowski.

Również Jacek Czachor potrzebuje solidnej regeneracji obolałych kości. Podczas piątego etapu upadł przejeżdżając przez bardzo zdradliwe koryto rzeki. Zacięło mu się przednie koło i przewrócił się na lewą rękę. Szczęśliwie dla niego etap szósty z Fiambali do Copiapo został puszczony bez odcinka specjalnego i Jacek nie musiał nadwyrężać ręki. Następnego dnia pokonał jednak ciężki fizycznie etap pustynny.

– Ręka znacznie mniej dziś boli, rano na start przyjechał masażysta i mi ją rozmasował. Było znacznie lepiej niż dzień wcześniej. Myślę, że dłoń dochodzi do sprawności. Leżymy i odpoczywamy. Większe zadanie ma nasz serwis, który musi przygotować motocykle do dalszego ścigania. Cały czas się zastanawiamy, czy wymienić wyłącznie głowicę silnika z cylindrem i tłokiem, czy cały silnik. Drugie rozwiązanie jest bezpieczniejsze jednak łączy się z nim 15 minutowa kara – dostaną ją jednak prawdopodobnie wszyscy z czołówki. Poza silnikiem będą wymienione oleje w przednim i tylnym zawieszeniu, jak również dokonany kompleksowy przegląd maszyny – – mówił po szóstym etapie Jacek Czachor.

Krzysztof Hołowczyc również poświęci Rest Day na regenerację sił. Jak mówi wicelider klasyfikacji generalnej nie można się jednak zbyt mocno rozluźnić, by nie stracić koncentracji.

– Zawsze najwięcej wypadków, w szczególności wśród motocyklistów, zdarza się po dniu przerwy. Trzeba więc zachować czujność i nie można się zbytnio rozluźnić. Dzisiaj mogliśmy dłużej pospać, będę też chodził, zwiedzał miasto i odpoczywał – mówił Krzysztof Hołowczyc z Automobilklubu Polski jadący w rajdzie w Mini All 4 racing.

 

 

Na biwaku w dniu przerwy pojawił się Szymon Ruta. Zawodnik startujący do tej pory w rajdach płaskich w cyklu Rajdowych Mistrzostw Europy był zachwycony atmosferą Dakaru i organizacją rajdu.

– Chyba marzeniem każdego kierowcy, również moim, jest przejechanie Rajdu Dakar. Jeśli miałbym to zrobić musiałbym podjąć wyzwanie sportowe na najwyższym poziomie. Ten rajd robi niesamowite wrażenie. To olbrzymie przedsięwzięcie logistyczne i wyzwanie dla kierowców. Rajdowcy przemierzają długie odcinki specjalne w ekstremalnych warunkach, podczas których wymagana jest wielogodzinna koncentracja. Jestem pełen podziwu dla mich kolegów z Orlen Team i kibicuję im do ostatniego kilometra – komentował Szymon Ruta.

Dzień przerwy w Dakarze w ekipie RMF Caroline Team minął na zdobywaniu i potwierdzaniu wiadomości o tym, co dzieje się z przebywającą na trasie załogą. Nie było to proste, bo na terenie, gdzie utknęło Pajero z numerem 399 nie działają telefony komórkowe, a telefon satelitarny milczał.

Ostatecznie rajdówka dotarła na biwak holowana przez ciężarówkę Miroslava Zapletala, który zresztą asekurował Gryszczuka i Krawczyka przez praktycznie cały etap.

– Mieliśmy problem ze sprzęgłem. Wymieniliśmy je na trasie wspólnie z ekipą Mirka. To zajęło nam trochę czasu. I podjęliśmy złą decyzję, żeby w nocy jechać przez wydmy. To spowodowało, że założone sprzęgło znów się uszkodziło. W takich warunkach nie widać drogi. Jedzie się na azymut, w zasadzie na wprost. W wielu sytuacjach trzeba się ratować, a robi się to strzelając ze sprzęgła, albo ślizgając nim. No i tak się skończyło. Tym bardziej, że to było takie awaryjne sprzęgło, już po przejściach – opowiadał Albert Gryszczuk.

– Wcześniej jeszcze gdzieś po drodze wymienialiśmy wahacz i koła. Ale to się nie liczy, bo zajęło w sumie pół godziny. Wydmy dały nam porządnie w kość. Sprzęgło wymienialiśmy od godziny 18 do 1 w nocy. A później pojechaliśmy dalej. Bo była pełnia księżyca, więc było coś widać. No i około 3 wpakowaliśmy się w taką jamę, że pajero zakopało się gdzieś pod szyby. Skończyliśmy się odkopywać około 9 – uzupełniał Michał Krawczyk.

Unieruchomione ostatecznie auto utknęło w piasku 6 km przed metą. Wybawicielami Polaków znów okazali się Zapletal i jego załoga.

– Oni zatrzymali się na nocleg, więc przez kilka godzin się nie widzieliśmy. Spotkaliśmy się dopiero przed metą. Te wydmy były tak wysokie, że ich pokonanie autem na holu zajęło nam sześć godzin – mówił Gryszczuk.

Mimo piętrzących się przed nimi problemów ani kierowca, ani jego pilot nie stracili nadziei na ukończenie morderczego etapu. Nie wszystkim się to udało. Część porzuconych pojazdów organizatorzy transportowali w niedzielę z wydm helikopterami.

– Mieliśmy czas do godziny 18. Wiedziałem, że jeśli się uda dotrzeć na metę, będzie ok. I udało się – stwierdził Gryszczuk. Na początku nie było czasu na takie myśli. Kiedy padło sprzęgło zaczęliśmy zastanawiać się, co robić. Telefon satelitarny nam się wyładował więc nie wiedzieliśmy, czy nasza ciężarówka nas znajdzie, czy pojedzie inną trasą i zostaniemy na wydmie na wieki wieków. Na szczęście skończyło się dobrze.

– Szkoda tylko, że przepadł nam dzień wolny. Słyszałem nawet, że miałem zarezerwowany w hotelu pokój z klimatyzacją. Ale cóż, takie życie. W zamian mam niezapomniane przeżycia – podsumował Krawczyk.

Adam Małysz i Rafał Marton, 54. na siódmym etapie, są w rajdzie na 39 miejscu.

Dotychczas z 34. Rajdu Dakar odpadły 92 załogi. Najwięcej wśród motocyklistów – 47.

WYNIKI POLAKÓW PO 7. ETAPACH

Samochody

2. Krzysztof Hołowczyc;
39. Adam Małysz;
43. Piotr Beaupre;
103. Albert Gryszczuk.

Motocykle
17. Jacek Czachor;
38. Marek Dąbrowski .

Ciężarówki

38. Robert Szustkowski;
42. Grzegorz Baran.

Więcej na www.orlenteam.pl.

Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA.

Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 2.

Zobacz: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 3