RENAULT TRUCKS: EXPERT TRANSU I JEGO SYPKIE ŁADUNKI

Joanna i Łukasz Skowrońscy swoją biznesową karierę rozpoczęli pod koniec lat 90. od prowadzenia młyna zbożowego w podkarpackiej miejscowości Ocieka, odziedziczonego po ojcu pani Joanny.

Dzisiaj mają też młyn w położonej nieopodal Tuszymie, a od 2006 roku zajmują się również transportem.


Zobacz relacje:

UŻYTKOWE

ROZMAITOŚCI


 

Historia młyna wodnego w Ociece sięga czasów sprzed II wojny światowej, kiedy to Wojciech Żądło – dziadek obecnej współwłaścicielki – dostał go od swojego ojca. W czasie okupacji obiekt został splądrowany przez Niemców, ale uparty młynarz odbudował go ze zniszczeń. Po nim odziedziczył go jego syn, a potem wnuczka Joanna z mężem, Łukaszem Skowrońskim.

– Dzisiaj mamy dwa młyny i pracy jest przy nich sporo. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że mamy problemy z transportem, zarówno zboża, jak i mąki. Mój tata był zawodowym kierowcą i kiedy byłem dzieckiem często zabierał mnie ze sobą w trasę. Od zawsze ciągnęło mnie do ciężarówek. W 2006 roku kupiliśmy pierwszy pojazd ciężarowy – 8-tonowego, dwuosiowego, skrzyniowego Jelcza z przyczepą. Szybko okazało się, że nie jest w pełni wykorzystany, a dookoła jest popyt na usługi transportowe. Zaczęliśmy je więc wykonywać. Woziliśmy nie tylko zboże, ale także materiały budowlane. Tak mi się to spodobało, że rychło staliśmy się posiadaczami kolejnego pojazdu – tym razem była to trzyosiowa, trójstronna wywrotka zachodniej marki. Zaczęliśmy wozić również kruszywa do pobliskich betoniarni i buraki do cukrowni w Ropczycach – opowiada Łukasz Skowroński.

W 2007 roku w taborze podkarpackiej firmy pojawił się pierwszy ciągnik siodłowy z naczepą wywrotką. Możliwości przewozowe znacznie wzrosły. Przez kilka pierwszych lat Łukasz Skowroński często sam pracował za kółkiem.

– Dzięki temu znam dobrze pracę kierowców i ich problemy. „Nieco” czasu spędziłem leżąc na drodze pod samochodem i naprawiając go… Wtedy jednak nie było nas stać na nowe samochody – kupowaliśmy używane „sprzęty” z Zachodu, które najlepsze lata miały już za sobą. Przez kilka lat sprowadziliśmy kilkanaście takich pojazdów. To doświadczenie skłoniło nas w końcu do tego, by przyjrzeć się możliwościom nabycia nowych ciężarówek. Pierwszy fabrycznie nowy ciągnik trafił do nas w 2012 roku. Było nim Renault Magnum z silnikiem Euro 5 kupione w krakowskim Eurocomplexie razem z trzyletnim kontraktem serwisowym. Wielu odradzało mi tą markę, a nasze Magnum jeździ do dzisiaj i nigdy nie zawiodło. Nie miało żadnej awarii! Na liczniku ma ponad 900 tysięcy kilometrów, profilaktycznie wymienione sprzęgło i elementy eksploatacyjne, takie jak klocki hamulcowe. Nic więcej! – mówi przedsiębiorca.

Od tego czasu flota zaczęła szybciej rosnąć – co roku pojawia się w niej po kilka nowych ciągników siodłowych oraz naczepy – najpierw wywrotki („zjechaliśmy ich już chyba z 50…”), a od kilku lat trzon taboru stanowią naczepy z ruchomą podłogą. Expert Trans postawił na lekkie konstrukcje aluminiowe i ich uniwersalność. Można nimi bowiem wozić zarówno sypkie ładunki, takie jak zboża, jak i towary na paletach. W 2012 roku przewoźnik poszerzył działalność o transport międzynarodowy.

Jego flota rzuca się w oczy na drodze, bo właściciel i kierowcy bardzo dbają o swoje samochody. Od 2016 roku Łukasz Skowroński kupuje tylko pojazdy ciężarowe Renault Trucks T z najwyższymi, komfortowymi kabinami typu High i trzynastolitrowymi silnikami o mocy 480 lub 520 KM. I co ciekawe każdy ma kabinę w innym, oryginalnym kolorze.

Są to np. metaliczne odcienie purpury, granatu, czerwieni, czerni i złota. Wśród nich jest też pojazd z limitowanej edycji Renault Trucks Adventure. Drugi dotrze do Tuszymy w styczniu 2020 r. Do każdego ciągnika dobierana jest naczepa w podobnym kolorze, a firma nie oszczędza na wyposażeniu – obowiązkowe są efektowne alufelgi i osłony międzyosiowe, różne diodowe światełka, czy orurowanie z nierdzewnej stali lub aluminium. „Na bogato” jest też wewnątrz kabin.

– Przed skonfigurowaniem pojazdu pytam kierowców, co by chcieli mieć. Chcą skórę, to mają… Kabina musi też obowiązkowo mieć lodówkę i klimatyzację. Decyzja o związaniu się z Renault Trucks to wynik naszych doświadczeń – ponieważ mamy jeszcze pojazdy innych marek, wiemy jak się sprawują w naszej pracy. I tu „Tetki” mają znakomite oceny, zarówno pod względem bezawaryjności, jak i zużycia paliwa. To nie był zakup w ciemno, ale dobrze przemyślana decyzja. Tak samo było z kontraktem serwisowym. Zdecydowałem się na jego 4-letni wariant Excellence z pełnym assistance. Przeliczałem to z tysiąc razy i to się naprawdę opłaca. Poza tym mamy święty spokój – jak się coś przydarzy na drodze, kierowca wykonuje jeden telefon i problem jest szybko rozwiązany – mówi Łukasz Skowroński.

Wszystkie przeglądy i wymiany gwarancyjne firma wykonuje w serwisie Eurocomplexu w Olchowej k. Rzeszowa. W bazie znajdującej się przy Młynie Tuszyma znajduje się dobrze wyposażony warsztat, który zajmuje się bieżącymi naprawami i obsługą ciężarówek i naczep. Wśród sprzętu jest w nim np. komputer diagnostyczny Wabco Würth. Obok znajduje się myjnia wysokociśnieniowa. Po powrocie z trasy każdy zestaw jest dokładnie myty.

40 kierowców z Expert Transu dba o swoje samochody. Wożą różne ładunki prawie po całej Europie – np. zboża (nie tylko na potrzeby własnych młynów), ziemniaki (tysiące ton do największego w Europie producenta przekąsek), granulaty, mąkę (specjaliści z Młyna Tuszyma „skomponowali” mąki dla największego w kraju producenta makaronów) i drobnicę – „robiąc” miesięcznie 12 do 15 tysięcy kilometrów.

Co ciekawe pracują przeważnie od poniedziałku do piątku, spędzając niemal każdy weekend w domowych pieleszach. Łukasz Skowroński nie narzeka na brak kierowców – ma stabilną załogę złożoną z doświadczonych szoferów. Do dzisiaj sam chętnie siada za kierownicą ciężarówki, choćby po to, by się sprawdzić.

W ostatniej edycji konkursu Optifuel Challenge zajął trzecie miejsce w lokalnych, podkarpackich eliminacjach. Zapytany o kolejne zakupy pojazdów, mówi, że oczywiście będzie to Renault Trucks T, tylko musi do niego „skomponować” jakiś nietypowy kolor…