RABAKOZ CUP 2013: PECH MAŁYSZA, DĄBROWSKI – OK

RT 1_MG_6876

Ostatni dzień Céltrans 97 – Rábaköz Cup, drugiej rundy FIA CEZ Cross Country, okazał się pechowy dla dwóch czołowych, polskich ekip, które mogły zagrozić Balazsowi Szalayowi.

Po awarii dźwigni zmiany biegów, odpadł Adam Małysz, a tuż za startem następnej próby, uszkodzeniu uległ dyferencjał w Mitsubishi Łukasza Komornickiego.


Zobacz także:
SPORT
RABAKOZ CUP 2013: POJADĄ POLACY


W tej sytuacji pierwszą trójkę zamknęli Imre Fodor w 5-litrowej Toyocie Hilux i Imre Varga w Nissanie Pick-up. Tuż za podium, ze stratą niemal czterech minut znaleźli się debiutanci w rajdach samochodowych, reprezentujący barwy Orlen Team i Automobilklubu Polski – Marek Dąbrowski i Jacek Czachor.

Marek pilotowany przez Jacka, jadący treningowym Mitsubishi Pajero, zajmowali dziewiąte miejsce. Zespół po konsultacji z inżynierami postanowił postawić wszystko na jedną kartę i walczyć o zwycięstwo w klasie diesel jadąc na granicy wytrzymałości maszyny.

RT 2_MG_6860

– Walczyliśmy z jednym lokalnym zawodnikiem o zwycięstwo w klasie diesel. Jacek bardzo mocno cisnął żebyśmy trzymali odpowiednią prędkość i atakowali. Jechaliśmy na granicy tego auta, ale w sumie wiedzieliśmy, że ryzykujemy i albo będziemy na mecie wysoko, albo zakończymy z awarią. Chcieliśmy jak najlepiej wyczuć tempo i wynieść jak najwięcej z tego treningu. Czołowi kierowcy mieli rozmaite problemy. My jechaliśmy dobrze, Jacek bezbłędnie nawigował no i udało nam się zakończyć na wysokiej czwartej pozycji z niewielką stratą do poprzednika – powiedział Marek Dąbrowski.

– Od pierwszych kilometrów zaczęliśmy atakować. Dzisiejsze odcinki specjalne były poprowadzone w odwrotnym kierunku niż wczorajsze, na trasie był już założony ślad, a to zawsze ułatwia nawigację. Skorygowałem również opisy w moich notatkach i dzięki temu wszystkiemu mogliśmy wyraźnie przyśpieszyć. Bardzo dobrze nam się jechało, nie popełnialiśmy błędów i zaczęliśmy trzymać samochód na wysokich obrotach. W sumie udało nam się poprawić wczorajszy czas aż o 7 minut, a to dużo przy tak krótkich próbach. Na pewno nasze tempo podkręcił również trochę Maciek Stańco, który walczył z nami na odcinkach specjalnych. Czuję, że to był bardzo wartościowy trening, dotarliśmy się jako załoga i przede wszystkim przetestowaliśmy jak wypadamy podczas zawodów – dodał Jacek Czachor.

W klasie T2. najlepszy okazał się Maciej Stańco w Porsche Cayenne. Reprezentant G1 Racing popisał się równą jazdą, nie podejmował ryzyka i osiągną 5. lokatę w klasyfikacji generalnej.

RT 3_MG_6730

– Rajd nie zaczął się dla nas szczęśliwie bo od awarii na testowym. Później poszło już wszystko dobrze, do ostatnich dwóch oesów. Na przedostatniej próbie urwaliśmy podporę wału i zwolniliśmy żeby dojechać do mety i nie uszkodzić bardziej samochodu. Dla mnie każdy rajd jest trudny bo dopiero moje początki. W tej chwili mamy nowe zawieszenie, które zaczęło się sprawdzać po kilku testach. Wszystko gra dobrze, samochód nie ma poważniejszych awarii. Teraz pozostaje tylko uczyć się rzemiosła rajdowego – podsumowuje Maciej Stańco.

– Wykluczyła nas drobna awaria. W skrzyni biegów ułamał się taki mały bolec i tak zakończyliśmy nasze ściganie. Nie mogę powiedzieć, że w dobrym nastroju, ale taki już jest sport motorowy – skomentował Adam Małysz.

– Szkoda, że mieliśmy awarię dyferencjału bo szło nam bardzo dobrze. Zebraliśmy nowe doświadczenia, mieliśmy szybkie tempo, więc mimo tego, że nie dowieźliśmy rezultatu, jesteśmy zadowoleni. Niedługo kolejny rajd. Paradoksalnie, mimo awarii mojej i Adama, to jestem zadowolony z pracy serwisu G1 Racing bo obsługiwaliśmy cztery samochody, a cała załoga liczyła około 20 osób. Atmosfera była bardzo dobra i gdyby nie awarie to byłoby fantastycznie – powiedział Łukasz Komornicki.

RT 4_MG_6702

Najlepszymi czasami ostatniego dnia zmagań popisał się Miroslav Zapletal, który wygrał 3. z 4 rozegranych odcinków. Na OS 1. kierowca Hummera, który po wczorajszej karze, startował z trzeciej pozycji, musiał wyprzedzać wolniejszych konkurentów i stracił cenne sekundy. Trzy kolejne odcinki wygrał, ale przez stratę z poprzedniego dnia, zawody ukończył na 13. pozycji.

– Ostatni etap był dla nas szczęśliwszy niż wcześniejsze, ale na dobry wynik w klasyfikacji generalnej nie mogliśmy liczyć. Nazbieraliśmy za to trochę punktów w Mistrzostwach Czech. Dziś nie mieliśmy większych przygód. Dzięki priorytetowi nie musieliśmy dziś ruszać z odległej pozycji, tylko z siódmej. Wyprzedziliśmy kilka aut, wygraliśmy 3. odcinki specjalne więc jesteśmy bardzo zadowoleni – mówił Miroslav Zapletal.

Wyniki Rábaköz Cup
1. Balzas Szalay – 3:31.02 godz.;
2. Imre Fodor – strata 6.02 min.;
3. Imre Varga – 23.12 min.;
4. Marek Dąbrowski – 26.59 min.;
5. Maciej Stańco – 31.20 min.