WYCIĄGNIJMY WNIOSKI

Tragedia. Dramat. Rozpacz. Katastrofą kolejową na Śląsku żyje cały kraj. Więcej – nie tylko Polska, bowiem wśród podróżnych byli cudzoziemcy. Telewizyjne kanały informacyjne od kilkunastu godzin mówią praktycznie tylko o tym. Na miejscu wypadku i w szpitalach, gdzie przebywają ranni byli prezydent, premier, ministrowie.

Wypowiadają się eksperci, ale także politycy. Grzmią o zaniedbaniach, niedofinansowaniu, błędach. Psychologowie mówią o terapii. Czekamy na wprowadzenie żałoby narodowej…

W ciągu weekendu (a często nawet podczas jednego dnia!) na polskich drogach ginie więcej osób niż w katastrofie kolejowej. Kilkakrotnie więcej! Więcej też zostaje rannych. Ale do tragedii na drogach jesteśmy już przyzwyczajeni, to normalność… O tym się wspomina jedynie wzmiankowo.

Po godzinie 2 w nocy cztery osoby zginęły w wypadku, który wydarzył się w nocy na drodze krajowej nr 4 w Mirocinie (Podkarpackie), po tym jak zderzyły się dwa samochody. Kto o tym wie poza najbliższymi?

Każda śmierć czy obrażenia w wyniku zdarzenia losowego jest jednakowo dramatyczna! To szok dla rodzin, bliskich, znajomych. Tragedii nie można przekładać na pieniądze – ale ogromne jej koszty ponosimy wszyscy. Za każdą akcję płacimy wspólnie: gdzieś tam w budżecie powstaje przecież dziura, którą trzeba będzie załatać. Jakiś lek nie wejdzie na listę refundowanych, nie zostanie naprawionych ileś tam kilometrów dróg, wzrosną ceny ubezpieczeń, biletów… To naczynia połączone.

Na drogach ginie co tydzień ponad stu kierowców – ponad 4 tysiące w ciągu roku (2011 – 4 189). Nie wszyscy na skutek szaleństwa, błędu człowieka. Zawodzi też sprzęt, a stan dróg pewnie globalnie jest zdecydowanie gorszy niż stan magistrali i torów kolejowych.

Ktoś zawinił. Człowiek albo technika, stąd doszło do wypadku. Trzeba go wyjaśnić po to, aby – jeśli jest to możliwe – zapobiec następnym. I tyle. Bez medialnego i politycznego szumu, propagandy, w uszanowaniu rodzin ofiar.

Oczywiście powinno być lepiej. Na kolei powinny być bezpieczne tory – umożliwiające szybki dojazd wszędzie, nowoczesne, a nie obskurne dworce, tabor XXI a nie XX wieku, pociągi ratunkowe pełniące całodobowe dyżury w nastawniach. Powinny być też sieci autostrad i dróg szybkiego ruchu. Itd, itp, itd…

Pochylmy czoła nad ofiarami katastrofy kolejowej i tych, którzy zginęli wczoraj i dziś na drogach. Złóżmy w sercach wyrazy współczucia ich rodzinom. I oczywiście wyciągnijmy wnioski.

Jedno jest pewne: akcja ratunkowa była szybki, sprawna i szeroka. Tak też jest już na drogach. A mało kto pamięta, że ratownictwo w Polsce zaczęło się kształtować na poważnie po tragicznym wypadku na Rajdzie Dolnośląskim, w którym zginął śp. Marian Bublewicz. Jego śmierć wytyczyła wówczas nowy tor.

Podobnie jak śmierć innego mistrza – śp. Janusza Kuliga uratowała zapewne wiele osób, które ostrożniej zaczęły wjeżdżać na przejazdy kolejowe…

Może tak będzie i w kolejnictwie po katastrofie na Śląsku?

Fot.: policja.pl