DAKAR 2017: AWANS SONIKA I WIŚNIEWSKIEGO, KUBA ÓSMY (10. ETAP)

rd_10_1a

Joan Barreda odniósł swoje trzecie zwycięstwo OS-owe w tegorocznym Dakarze po karze, którą otrzymał Michael Metge, najszybszy na trasie w czwartek.

Sam Sunderland jest zdecydowanym liderem klasyfikacji motocyklistów. Stéphane Peterhansel również zaliczył swój trzeci etapowy sukces i odzyskał prowadzenie w kategorii samochodów.


Zobacz także:

SPORT

RAJD DAKAR 2017


 

Trasa odcinka pomiędzy Chilecito i San Juan liczyła 449 km. Pierwsza część próby sportowej była długa, trudna technicznie i wyczerpująca dla zawodników, zwłaszcza, że po kilku chłodniejszych dniach w czwartek kierowcy ścigali się przy upalniej pogodzie. Końcówka próby – szybsza i trudna nawigacyjnie przyniosła dramatyczne zwroty w klasyfikacjach rajdu… ​Adam Tomiczek mimo heroicznej walki z chorobą był zmuszony wycofać się z Dakaru. Został pokonany przez zapalenie płuc. Prosto z trasy helikopter ratunkowy zabrał go do szpitala.

rd_10_2

Michael Metge zalicza swój czwarty start w Dakarze. Od startu w Asunción Francuz już kilkakrotnie zwrócił na siebie uwagę szybką jazdą i dobrymi wynikami. W czwartek po południu przyjechał na metę wygrywając próbę, ale niedługo cieszył się zwycięstwem. Okazało się, że ominął jeden z punktów kontrolnych. Otrzymał karę i zwycięzcą odcinka został ostatecznie Hiszpan Joan Barreda. Francuzi Adrien Van Beveren i Xavier de Soultrait zanotowali w czwartek duże straty czasowe. Paweł Stasiaczek był na mecie 80-ty (3:37.31 godz.), a w klasyfikacji jest 73-ci (13:42.01 godz.).

W kategorii quadów Siergiej Kariakin odniósł swoje drugie etapowe zwycięstwo i umocnił się na pozycji lidera przed Ignacio Casale, który awansował na drugie miejsce.

Sébastien Loeb wykorzystał swoje doświadczenie z rajdów drogowych w końcówce odcinka. Dogonił i wyprzedził Cyrila Despresa, szybszego w pierwszej części próby sportowej. Pomimo to Stéphane Peterhansel został zwycięzcą etapu, gdy decyzją sędziów zwrócono mu czas stracony na oczekiwanie na pomoc medyczną po kolizji z motocyklistą Simonem Marcičiem. Mr Dakar powrócił na prowadzenie w klasyfikacji samochodów i ma prawie 6 minut przewagi nad Loebem. Eric Bernard i Alexandre Vigneau (uzyskali) 19. czas.

Jakub Przygoński i Tom Colsoul (MINI) mieli trudny dzień. Stracili dużo czasu, po wywróceniu się samochodu, ale utrzymali ósma pozycję w rajdzie (wypadł Mikko Hirvonen).

rd_10_6

Eduard Nikołajew wygrał swój drugi odcinek specjalny w kategorii ciężarówek pokonując różnicą ponad 7 minut swojego kolegę z zespołu Kamaza Dmitrija Sotnikowa i został nowym liderem rajdu.

Ponad osiem godzin ścigania, żar lejący się z nieba i bardzo trudna nawigacja. W takich okolicznościach Rafał Sonik i Kamil Wiśniewski (obaj Yamaha) odnotowali swoje najlepsze jak dotąd rezultaty w tegorocznym Rajdzie Dakar. Bardziej doświadczony z quadowców uzyskał 5. czas, podczas gdy jego rajdowy partner był 8. zawodnikiem na mecie. Obaj Polacy znacząco awansowali w klasyfikacji generalnej.

Odczuwalna temperatura sięgała znacznie powyżej 50 stopni Celsjusza, a zawodnicy musieli przedzierać się przez jeden z najbardziej nieprzyjemnych rodzajów terenu – piaszczyste fale, porośnięte gęstą roślinnością z licznymi sekcjami fesz-feszu.

– Odcinek był bardzo trudny nawigacyjnie. Pierwsze 50 km jechaliśmy z tego powodu ponad dwie godziny – relacjonował Kamil Wiśniewski.

– To był jeden z prawdziwie dakarowych etapów, który pokazał kto jest dobrze przygotowany do tych zmagań. Czuliśmy się, jakbyśmy jechali przez suchą saunę. Widziałem wielu motocyklistów, którzy wycieńczeni zatrzymywali się w cieniu, a kibice oblewali ich wodą. Na mecie czekał na nas samochód-chłodnia, do którego natychmiast wprowadzali nas medycy. Wszyscy byli przegrzani, ale dla mnie im dłuższy i gorętszy dzień w trasie, tym większą sprawia on przyjemność. Dziś spałem dwie godziny, jechałem 17 i… wreszcie jestem bardzo zadowolony – komentował Rafał Sonik.

rd_10_3

Zwycięzca Dakaru z 2015 roku awansował na szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. Rajdowy wyga nie krył też jednak podziwu dla swojego kolegi-debiutanta.

– Kamil przeżył dziś swój dakarowy chrzest i zrobił to w świetnym stylu. Pokonał 450 km odcinka specjalnego w ekstremalnie trudnych warunkach, notując świetny wynik, mimo że przed drugą częścią oesu zaliczył rolkę. Jechał za większością samochodów i najlepszymi ciężarówkami, zmagał się więc nie tylko z bólem i uszkodzonym quadem, ale również grząskim, rozjechanym terenem, pokrytym siecią głębokich kolein – mówił Rafał.

– Dojechałem kompletnie wyczerpany. Już w pierwszej części rajdu niezbyt dobrze znosiłem upał, a dziś dodatkowo była bardzo skomplikowana nawigacja i trudny teren. Podczas wywrotki uszkodziłem panel nawigacyjny i musiałem całą drugą część oesu przewijać go ręcznie. Jestem cały i choć mocno mnie poturbowało nie przestaję myśleć o mecie. Po to tu przyjechałem – zapewnił Kamil, który nie tylko zajmuje obecnie 10. miejsce w klasyfikacji generalnej, ale również prowadzi w grupie quadów z napędem 4×4.

Stephane Peterhansel, najbardziej utytułowany i doświadczony dakarowiec złamał nogę motocykliście ze Słowenii (Stefan Svitko), kiedy uderzył w niego swoim Peugeotem, wjeżdżając w niewłaściwe koryto wyschniętej rzeki. Ta sama historia omal nie spotkała Rafała Sonika.

rd_10_5

– Nagle, zza zakrętu wyjechał na mnie Peugeot. Chyba Sebastiena Loeba, choć nie zauważyłem numeru. W ostatniej chwili udało nam się minąć i uniknąć zderzenia czołowego. Obaj szukaliśmy trasy i żaden z nas nie był we właściwym miejscu. Widziałem też Peterhansela, który udzielał pomocy potrąconemu zawodnikowi. Pokazał nam gdzie mamy jechać, bo podobnie jak on, pomyliliśmy drogę – komentował Sonik.

Adam Tomiczek został pokonany przez zapalenie płuc. Prosto z trasy helikopter ratunkowy zabrał go do szpitala. Kuba Przygoński miał dziś wypadek, który omal nie wykluczył go z dalszej rywalizacji. Jednak kierowca Automobilklubu Polski i Orlen Team nie dość, że jedzie dalej, to jeszcze utrzymał ósme miejsce w klasyfikacji generalnej.

– Widzieliśmy samotnie stojący motocykl Adama na trasie. Wtedy nie wiedzieliśmy, co się stało, ale bardzo się martwiliśmy. Wielka szkoda, że Adam musiał się wycofać. Z pewnością złożyło się na to wiele czynników. Dopiero co zjechaliśmy z wysokości ok. 3000 metrów na około tysiąc, to jest bardzo męczące, sam bardzo źle się czułem przez ostatnie dni. Dlatego nie dziwię się, że wezwał helikopter. Nie mógł nie tylko usiedzieć na motocyklu, ale w ogóle stać, więc nie było innego wyjścia. Trafił prosto do szpitala i jest w dobrych rękach – powiedział Kuba Przygoński.

rd_10_8

Adam Tomiczek doskonale radził sobie z trudnościami ekstremalnie ciężkich tras tegorocznego Dakaru, jednak przegrał z chorobą.

– Adam był przeziębiony, ponadto źle znosił wysokość, a to jeszcze bardziej potęgowało wyczerpanie spowodowane chorobą. Z zimna i deszczu wyjechali na upał 45 stopni, więc skrajne warunki. Adama bardzo bolały płuca, stracił siły. Nie był w stanie jechać, przewracał się na wydmach. Jechał razem z Pawłem Stasiaczkiem. Dojechał na punkt pomiaru czasu, wziął lekarstwo, ale po kilometrze musiał zawrócić i wezwać helikopter ratunkowy. Bardzo to przeżywał. Nie mógł się pogodzić z tym, że nie jedzie dalej. To waleczny, ambitny chłopak. Ale dobrze zrobił, że wezwał pomoc. Ta choroba by go wykończyła. Teraz zajmą się nim lekarze. Musi zjechać niżej, wziąć antybiotyk i dojść do siebie. Dakar jest bardzo ciężki, nie da się go przejechać nie będąc w pełni sił – dodał Marek Dąbrowski z Automobilklubu polski, uczestnik piętnastu Dakarów.

– Podczas dnia przerwy podjęliśmy decyzję, że zaatakujemy w ostatniej fazie rajdu. Niestety w wyschniętej rzece samochód zsunął się nam z urwiska i przewrócił na bok. Nie miał kto nam pomóc, więc sami we dwóch musieliśmy go przewrócić na koła. Do tego wszystkiego zepsuła się nam felga, zacisk i tarcza hamulcowa, więc musieliśmy jeszcze dokonać naprawy. Straciliśmy na to około półtorej godziny, ale udało się ruszyć w dalszą drogę, a już myśleliśmy, że rajd się tam dla nas skończy – powiedział Kuba Przygoński.

rd_10_7

Ostatecznie Kuba przyjechał na 27 miejscu, tracąc do zwycięzcy etapu, Stephane’a Peterhansela, dwie godziny i trzynaście minut. Jednak przewaga, jaką wypracował sobie Kuba na wcześniejszych etapach nad rywalami z kolejnych miejsc, pozwoliła zawodnikowi Orlen Team utrzymać ósme miejsce w klasyfikacji generalnej. Został co prawda wyprzedzony przez Borisa Garafulica, ale z rywalizacji odpadł Mikko Hirvonern.

– Dzisiejszy etap był bardzo trudny, wielu zawodników miało problemy. Cieszę się, że mimo kłopotów na trasie udało nam się utrzymać pozycję w generalce. Rywale jednak znaleźli się bardzo blisko, więc jutro musimy jechać na maksa. To będzie bardzo ważny dla nas etap – powiedział Kuba Przygoński.

W piątek odbędzie się już przedostatni etap, ale ostatni tak wymagający. Trasa z San Juan do Rio Cuarto liczy w sumie 754 km, z czego 288 km to odcinek specjalny. Organizatorzy zapowiadają 50-kilometrową sekcję wydm, a następnie spory fragment rodem z rajdów WRC. To tu rozegra się decydujący pojedynek o prymat w każdej z klas.