DAKAR 2020: NIEZBYT UDANY DZIEŃ POLSKICH KIEROWCÓW (4. ETAP)

Rafał Sonik na czwartym etapie Rajdu Dakar zanotował stratę. Metę osiągnął z szóstym czasem, przesuwając się w klasyfikacji generalnej z drugiej na czwartą pozycję.

Najlepiej z polskich zawodników wypadli Aron Domżała i Maciej Marton w SSV, którzy dojechali na drugim miejscu.


Zobacz także:

SPORT

MOTOCYKLE


 

Kuba Przygoński i Timo Gottschalk zajęli w środę 8. miejsce. Na tej samej pozycji wśród kładów uplasował się Kamil Wiśniewski, który zaliczył bezbłędny przejazd – w rajdzie jest 7. Maciej Domżała i Rafał Marton są nadal notowani wyżej w wynikach niż ich synowie – zajmują 14 miejsce, o pieć “oczek” wyżej od nich w klasyfikacji SSV. Martin Prokop i Viktor Chytka utrzymali 9. lokatę.

Maciej Giemza był 24. i awansował o 4. pozycje jest 21. Adam Tomiczek ukończył etap na 37. pozycji, a w „generalce” jest 26. Krzysztof Jarmuż awansował o jedną lokatę w Original by Motul – jest szósty. Wyżej sklasyfikowany jest także Paweł Otwinowski (14.). Wyraźnie szybszy był dziś od niego Arkadiusz Lindner, który miał dziewiąty czas. Utrzymała 7. miejsce załoga ciężarówki Darka Rodewalda.

Na stratę czasową Rafała Sonika złożyło się kilka elementów, ale tym najważniejszym był fakt, że Polak wciąć nie może „zaprzyjaźnić się” z roadbookiem przygotowywanym przez organizatora. Środowe ściganie wygrał Ignacio Casale. Polak stracił do Chilijczyka niemal 25 minut.

– Dość wcześnie wygiąłem felgę. Rant zaczął popuszczać powietrze i musiałem ją wyprostować kamieniem, żeby nie tracić ciśnienia w oponach. Zajęło mi to kilka minut, ale nie ta naprawa stanowiła najważniejszy problem. Mówiąc wprost nie zaprzyjaźniłem się jak dotąd z roadbookiem. Jesteśmy jak Apple i Microsoft – niekompatybilni. Jestem trochę inaczej zaprogramowany i muszę przyzwyczaić się do aktualizacji. W pierwszej części OS-u kilka razy nie byłem w stanie utrzymać tempa nawigacji. Dwa razy zgubiłem w ten sposób dwie lub trzy minuty. Być może za szybko jechałem w miejscach, gdzie nawigacja stawała się bardziej skomplikowana. Straty oczywiście nie były wielkie, ale muszę ich unikać, jeśli chcę walczyć o miejsce na podium. Najważniejsze jest to, że utrzymałem się w czołówce. Simon Vitse i Giovanni Enrico odrobili straty z pierwszych etapów i będziemy teraz jechać bardzo ciasno. Kluczowe będzie więc bardzo uważne śledzenie roadbooka we wszystkich kolejnych dniach i unikanie błędów nawigacyjnych – mówił Rafał.

Powodem kolejnej straty doganiające go samochody.

– Wyprzedziło mnie kilka, a każdy z nich to dla mnie dodatkowa minuta. Muszę zwolnić, by nie rozbić się, jadąc w kurzu. To kolejny kamyczek, który sprawił, że dziś moje straty skumulowały się w niemal 25 minut, ale nie narzekam, bo takie są realia Dakaru. Walka kończy się na mecie – zakończył „SuperSonik”.

– Szczególnie męcząca była końcówka odcinka. Jechaliśmy w tym fragmencie na skalnej drodze. Moje zawieszenie nie do końca radziło sobie ze wszystkimi dziurami, więc musiałem zwalniać. Quad zaczął jechać szybciej w ciężkim terenie w porównaniu z wczorajszym etapem. Wynikało to ze innego doboru zębatek. Wciąż nie osiąga prędkości maksymalnej na płaskiej nawierzchni, ale już jest lepiej – powiedział na mecie Kamil Wiśniewski.

Arek Lindner zawsze wolał jazdę na pełnej prędkości wśród piasków i wydm, od zachowawczego przejazdu po skałach, na których łatwo uszkodzić maszynę. Jednak ten oes paradoksalnie był najlepszym OS-em w jego życiu i czuł się na nim przeszczęśliwy.

– Uwielbiam to! Po prostu jeździ się fantastycznie! Ten stage był bardzo zmienny, cały czas było inaczej. Poza tym nawigacyjnie ten odcinek był dość trudny, ale roadbook czytało się znakomicie, więc spokojnie można było sprostać wyzwaniu. Do tej pory to był najlepszy odcinek, dokładnie taki, jak to sobie wyobrażałem zanim tu przyjechałem. Ogólnie Dakar mi pasuje na maxa i idealnie pasuje do mojego sprzętu! – podsumował czwarty etap Arkadiusz Lindner.

Kuba Przygoński i Timo Gottschalk (Mini John Cooper Works Rally) dotarli na metę ze stratą 19.23 min. do zwycięzcy i lidera rajdu Stéphane’a Peterhansela.

– Dziś organizator przygotował ekstremalnie trudny technicznie odcinek. Na początku trasy było mnóstwo luźno leżących czarnych kamieni, po których jechaliśmy przez ok. 100 km. Było tam bardzo łatwo o przebicie opony. Jechaliśmy jako drugi samochód na trasie, więc ze względu na to, że nie było jeszcze koleiny, po której moglibyśmy się poruszać, wszystkie te kamienie przyjmowaliśmy i trochę na tym straciliśmy. Końcówka to z kolei ekstremalne głazy, po których właściwie się toczyliśmy – podsumował Kuba Przygoński, kierowca Automobilklubu Polski i Orlen Team.

Martin Prokop i Viktor Chytka zajęli 14. pozycję i utrzymali 9. miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu.

Zadowolony ze swojego przejazdu może być Maciej Giemza.

– Ostatnie 60-70 km to był bardzo ciężki teren, który zabierał dużo sił. Starałem się tam nie popełnić żadnego nawigacyjnego błędu oraz uniknąć wywrotki, o którą było łatwo. Jechaliśmy w gęstym piachu i po gołych skałach – trasa stwarzała sporo problemów na ciężkim motocyklu dakarowym . Cieszę się z awansu w klasyfikacji generalnej i zbieram siły na piąty etap – powiedział Maciek.

Adam Tomiczek na przedostatnim punkcie kontrolnym osiągnął 22. czas, ale kilka kilometrów dalej zaliczył poważny upadek, który kosztował go straty i sporo sił.

– Nigdy nie jechałem tak ciężkiego odcinka specjalnego. Z jednej strony strasznie długie proste, z których wpadaliśmy w bardzo techniczne, kamieniste sekcje, kaniony, wąwozy. Kamienie były dosłownie wszędzie i mimo pięknych widoków nie można było odpuścić koncentracji nawet na chwilę. Finalnie jazdy było ponad 8h. Mocno odbiło się to na mnie fizycznie, ale na szczęście motocykl jest cały. Jutro (w czwartek) ma być nieco lżej, więc trochę odpoczniemy, ale przed przerwą jeszcze szósty etap z Ha’il do Riyadh. Ponad 800 km w piachu i ponoć klimat jak na Saharze – komentował na mecie Krzysztof Jarmuż.

Zgierzanin w klasie po czwartym etapie zajmuje 6. lokatę z stratą 1:53 godz. do lidera – Rumuna Emanuela Gyenesa, który w przeszłości dwukrotnie wygrywał rywalizację motocyklistów bez wsparcia technicznego. W ogólnej klasyfikacji odcinka Krzysztof był w środę 54. Natomiast w klasyfikacji generalnej rajdu jest aktualnie 49.

Liderem wśród motocyklistów pozostaje Amerykanin Ricky Brabec przed Kevinem Benavidesem i Jose Cornejo.

Czwartek będzie przede wszystkim piaszczysty. Organizatorzy przygotowali 353km ścigania po wydmach, gdzieniegdzie porośniętych kępami twardej, pustynnej trawy. Odcinek będzie wymagać od zawodników doskonałej techniki jazdy w opisanych warunkach.