KIEROWCY STARTOWALI NA TORACH

Weekend – jak zawsze w sezonie – przyniósł wiele imprez sportowych, w których startowali polscy kierowcy. “Ściganci” rywalizowali w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski na torze Poznań – Automobilklub Wielkopolski, rallycrossowcy wyjechali na Litwę.

Oto meldunki z poszczególnych torów:

KIA LOTOS RACE

Wszystko rozstrzygnie się w Brnie. Przedostatnia runda Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski Kia Picanto zaostrzyła jeszcze apetyty zawodników i kibiców przed finałową rozgrywką. Zwycięstwami w Poznaniu podzielili się Zbigniew Łacisz i Stanisław Kostrzak. Liderem klasyfikacji generalnej z 2 pkt. przewagi nad Łaciszem pozostał Bartłomiej Mirecki. 16-latek podczas tej rundy dwukrotnie stawał na podium, raz na drugim a raz na trzecim miejscu.

W pierwszym wyścigu Mirecki perfekcyjnie wykorzystał zdobyte pole position i utrzymał prowadzenie po starcie, tuż za nim znalazł się jednak Łacisz, który przez 11 okrążeń jak cień podążał za liderem. Atak przeprowadził na ostatnim, 12 okrążeniu i jako pierwszy przejechał przez linię mety. Tym samym 32-letni „profesor” zrównał się w punktacji z równo połowę młodszym „juniorem”.

Tym czasem pasjonująca walka toczyła się także o najniższy stopień podium. Michał Gadomski, Filip Tokar i Stanisław Kostrzak tasowali się w rywalizacji o 3 pozycję na mecie. Ostatecznie zwycięsko wyszedł z niej Gadomski notując swój najlepszy wynik w tym sezonie.

Pech w pierwszym wyścigu dosięgnął Jakuba Sudoła, który ze skrzywionym wahaczem nie ukończył wyścigu, a także Macieja Struka, dziennikarza startującego gościnnie samochodem organizatora. Były uczestnik pucharu Picanto „Kia Lotos Cup” wywalczył w sobotę 7 pole startowe, ale awaria elektroniki w jego aucie wykluczyła go tuż po starcie z rywalizacji w wyścigu.

Zgodnie z regulaminem w drugim biegu odwrócono ustawienia pierwszej dziesiątki i pole position startowe przypadło Michałowi Dobrowolskiemu. Obok niego stanął Oskar Stępień. Start jednak nie okazał się ich mocną stroną, perfekcyjnie natomiast wykorzystali błędy rywali ruszający z trzeciej linii Kostrzak i Grzegorz Kubat. Już na pierwszym okrążeniu ta para znalazła się na czele stawki i w takim właśnie ustawieniu przekroczyła linię mety. O trzecie miejsce konkurowali tym razem Mirecki, Łacisz, Gadomski i Oskar Stępień.

Lider tabeli wykorzystał walkę jak toczyli ze sobą przez chwilę Dobrowolski z Łaciszem i przeskoczył ich w stawce, później pokonał Stępnia i do końca wyścigu udanie bronił się przed atakami Łacisza, który go dogonił. Ostatecznie wjechał na metę z przewagą 0,2 sekundy nad „profesorem, który musiał zadowolić się czwartą lokatą. Takie rozstrzygnięcia w Poznaniu skutkują zaledwie 2 pkt. przewagą Mireckiego nad Łaciszem przed finałową rundą Kia Lotos Race. 48 oczek traci do lidera trzeci w stawce Damian Łata, który Poznania nie zaliczy do udanych występów.

Gościnnie startujący samochodami VIP dziennikarze Roman Popkiewicz i Bartłomiej Jakubowski ukończyli oba wyścigi plasując się odpowiednio na 16 i 14 pozycji oraz na 19 i 18 miejscu.

– Rywalizacja w Poznaniu była ciekawa i z pewnością mogła się podobać kibicom – mówił Bartłomiej Mirecki. Po treningach, które nie przebiegały po mojej myśli, nie liczyłem zbytnio na podium w tej rundzie. Kwalifikacje wypadły już dużo lepiej, auto spisywało się bez zarzutu i mogłem powalczyć o wysokie miejsce w tych zawodach. Zarówno w pierwszym jak i drugim wyścigu walczyłem ze Zbigniewem Łaciszem. W biegu numer jeden wszystko rozegrało się na ostatnim okrążeniu i wtedy między mną, a moim rywalem rozgorzała walka na całego. Nie udało mi się utrzymać prowadzenia ale zaliczyłem piąte podium w tym sezonie. W drugim biegu po starcie spadłem z 9 na 11 miejsce, ale na „kukurydzy” już byłem piąty. W szczególności ten wyścig mógł się podobać, bo do zakrętów składaliśmy się czasami w piąć aut. Awansowałem ostatecznie na trzecie miejsce, które utrzymałem do końca. Teraz z niecierpliwością oczekuję wyścigu w Brnie, gdzie wszystko się rozstrzygnie. Mam nadzieję, że walka o ostateczny triumf będzie przebiegała fair play i wygra po prostu szybszy zawodnik. Za Zbigniewem Łaciszem przemawia oczywiście lepsza znajomość tego toru, ale na pewno się nie poddam i powalczę o ostateczny triumf. Dziękuję wszystkim moim sponsorom, partnerom, kibicom i już teraz zapraszam na ostatnie zawody do Brna.

– Pierwszy wyścig starałem się rozegrać bardzo taktycznie, w końcu nazywacie mnie „profesorem – komentował Zbigniew Łacisz. Ale nawet ja przez chwilę zwątpiłem czy nie „przedobrzyłem” czekając do ostatniego okrążenia z atakiem na Bartka. Muszę przyznać, że jechał bardzo rozważnie i dojrzale. Udało się, chociaż jechaliśmy dosłownie na krawędzi wypadnięcia z toru. W drugim wyścigu już ciężko o taktykę, bo działy się cuda. W pewnej chwili chyba z pięć aut wchodziło równocześnie w zakręt. Później miałem zwarcie z Michałem Dobrowolskim i straciłem na tym, a wyprzedził nas Bartek. Ale cieszę się, że nie mam już tego pecha ze Słowacji, są dwie wysokie lokaty i wszystko rozstrzygnie się w Brnie.

– W pierwszym wyścigu była ostra walka – opowiadał Stanisław Kostrzak. Nawet przez chwilę byłem trzeci, ale ostatecznie skończyło się na piątej pozycji. W drugim biegu koledzy przede mną chyba coś namieszali i ciężko było z tego nie skorzystać. Później już tylko z Grzegorzem Kubatem musieliśmy pilnować toru i jechać swoim tempem.

Ostatnia runda tegorocznych zmagań Kia Lotos Race zostanie rozegrana 22 września na czeskim Automotodromie w Brnie i tam także poznamy pierwszego Mistrza Polski Kia Picanto 2012.

Klasyfikacja generalna po V rundzie KLR: 1. Bartłomiej Mirecki – 592; 2. Zbigniew Łacisz – 590; 3. Damian Łata – 544; 4. Filip Tokar – 519; 5. Konrad Wróbel – 488; 6. Michał Dobrowolski – 475; 7. Stanisław Kostrzak – 443; 8. Maciej Dreszer – 440 pkt.

RALLYCROSS: ŁUKASZ ZOLL WALCZY O TYTUŁ

Przed ostatnią rundą Mistrzostw Polski Rallycross Łukasz Zoll reprezentujący Zollracing Rallycross Team zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji SUPERCARS – strata do pierwszego miejsca wynosi tylko 1.5 punktu!

Łukasz Zoll: Na tor w Vilkyciai wjeżdżałem z nastawieniem „maximum attack”, ale los szybko zweryfikował moje plany. O zgrozo! Pierwsze problemy zaczęły się już podczas badania technicznego, gdy podczas demontażu uszkodzeniu uległ system doładowania silnika. Mam wrażenie, że tylko podczas „czasówki” nie miałem żadnych problemów. Drugie miejsce w klasie, podczas jednego z przejazdów traktuję jako nagrodę za czas spędzony na przygotowaniach przed zawodami. Potem nadszedł finał z piątego pola, ukończony na szóstym, z powodu awarii przepływomierza, która dała znać o sobie kilka minut po starcie. No cóż, może ta runda nie przebiegała zgodnie z założonym planem, ale najważniejsze jest to, że dotarłem do mety, co nie było dane innym zawodnikom z Polski. Kolejne punkty zostały dopisane do mojego konta i dziś strata do lidera wynosi tylko 1.5 punktu. W drugiej połowie października w Czechach ostatnia runda – zapowiada się ostra walka o Mistrzowski tytuł!

Partnerami zespołu Zollracing Rallycross Team są: SKF, CAT, Van4Rent, KonkretPR, LeDuvel, Bahco, Öhlins, PitStops, Kaizen.

WYŚCIGI: MIĘKOŚ TRZY RAZY NA PODIUM

Na torze w Poznaniu Mariusz Miękoś rywalizował w przedostatniej rundzie WSMP Endurance oraz kolejnych dwóch wyścigach Porsche GT3 Cup Challenge Central Europe.

Po ostatnich dość pechowych rundach zmagań długodystansowych, tym razem Miękoś startujący w jednej załodze ze Stefanem Bilińskim pojechał bardzo dobry wyścig. Startująca z drugiego pola załoga Forch Racing była bardzo konkurencyjna do ekipy Fuchs Star-Moto Racing. Ostatecznie po zwycięstwo sięgnęło Ferrari 430 GT3, ale Miękoś z Bilińskim ukończyli dwugodzinne zmagania na drugim miejscu. Załoga Porsche 997 GT3 Cup zdobyła kolejne cenne punkty i przed ostatnim wyścigiem sezonu Miękoś oraz Biliński w klasyfikacji indywidualnej Endurance tracą 10. “oczek” do trzecich w punktacji: Andrzeja Lewandowskiego i Teodora Myszkowskiego.

Dwukrotnie na drugim miejscu kończył w Poznaniu zmagania Miękoś w VIII i IX r. Porsche GT3 CCCE. Szybszym w dwóch wyścigach był jedynie partner z załogi – Stefan Biliński.

Po tych zawodach Miękoś jest już bardzo bliski miejsca na podium na koniec sezonu w pierwszym roku istnienia tego pucharu. Obecnie zajmuje drugie miejsce z przewagą 6. punktów właśnie nad Bilińskim i aż 25 „oczek” nad Jarosławem Budzyńskim.

Mariusz Miękoś: Były to dla mnie zdecydowanie udane zawody pełne wyścigowego ścigania. Każdy z tych trzech wyścigów (dwa Porsche GT3 Cup, jeden Endurance – przyp. aut) dostarczyły wielu emocji. W pierwszym wyścigu Porsche GT3 CCCE jechałem drugi, ale Andrzej Lewandowski wyprzedził Jarosława Budzyńskiego i usiadł mi na zderzaku. Tak już pozostało do mety. Andrzej dochodził mnie co prawda na dohamownaiach, ale udało mi się utrzymać drugie miejsce. W wyścigu Endurance Stefan pojechał kapitalnie czasówkę i pierwszą swoją zmianę. W wyścigu zwiększył przewagę nad Porsche załogi Lewandowski/Myszkowski i byliśmy blisko prowadzącego Ferrari. Zmiana wyszła nam świetnie i po wyjeździe na tor wyjechałem przez Teodora, który usiadł mi na zderzaku. Miałem jeszcze niedogrzane opony, a rywal uderzył mnie brutalnie. Było to bardzo niesportowe zachowanie i nie powinno mieć miejsca. Był to ewidentnie atak na nasza pozycję w celu wyeliminowania naszej załogi z wyścigu. Na szczęście oliwa okazała się sprawiedliwa, utrzymałem się na torze i dojechaliśmy przed tą załogą do mety. Jadący na ich zmianie Andrzej co prawda mocno się zbliżał. Z 24 sekund zostało 8, ale w końcówce wyścigu nie udało się już rywalom zniwelować tej straty. Drugie miejsce to kolejne cenne punkty i zachowanie szans na pierwszą trójkę na koniec sezonu. Wieczór przed niedzielnym wyścigiem w pucharze Porsche to czas przemyśleń i przygotowań do sprintu. Do biegu ruszałem z trzeciego pola za Robertem Lukasem i Stefanem. Start miałem bardzo dobry w tempie Roberta i Stefana. Na “uśmiechu szatana” za moimi plecami doszło do sporego zamieszania. Odważnie zaatakował Grzegorz Moczulski, który wyprzedził Jarosława Budzyńskiego. Doszło pomiędzy tymi zawodnikami do kontaktu, co spowolniło Andrzeja, który musiał omijać samochody po trawie. Ja w tej sytuacji zapewniłem sobie przewagę 100 metrów i po raz trzeci podczas tego weekendu dojechałem na drugim miejscu do mety. Z trybun ten bieg może wyglądał na mało interesujący, ale cały czas musiałem mieć się na baczności, bo Andrzej był bardzo szybki podczas tego weekendu. Teraz czeka nas start w Brnie. Zmagania Endurance dobiegną tam końca i wszystko wskazuje, że będą to także ostatnie zawody Porsche GT3 Cup. Do finałowych zawodów już rozpoczęliśmy przygotowania. W sprincie mam duże szanse na miejsce na podium. Trudniej będzie w Endurance. Musimy pojechać przede wszystkim dobry wyścig i patrzeć co zrobią rywale. Z tym torem mam dobre wspomnienia. Fajny obiekt, ale cały czas czuje respekt, przed tym przedostatnim zakrętem. Tam oddałem tytuł DSMP w 2008, gdzie ugrzęzłem w żwirze. Już w Seacie to miejsce robiło mi problemy. Na pewno podejdę mocno skoncentrowany do tego zawodów.