KOMISARZ AWARYJNY: PRZYDATNA INSTYTUCJA

Ciężarówka przewożąca towar, uczestniczy w niewielkiej kolizji drogowej, na skutek której doszło do uszkodzenia kilku opakowań przewożonego towaru. Co w takiej sytuacji robić? Najlepiej jeszcze przed rozładunkiem powołać komisarza awaryjnego, który będzie czekał na pojazd w miejscu rozładunku. Niestety na ogół po takiej niewielkiej kolizji polscy przewoźnicy nie robią nic, licząc na to, że nie doszło do żadnych szkód.

Tymczasem komisarz może rozwiązać wiele niejasności. Któż to taki?

Jest to niezależny rzeczoznawca, powołany przez jedną ze stron transakcji przewozowej. Powinien on być rzeczoznawcą z dziedziny reprezentowanej przez transportowany towar.

Powołaj komisarza

Najczęściej kierowca przewoźnika „nie robiącego nic” przyjeżdża na miejsce rozładunku, gdzie nie zostaje sporządzony dokument odbiorczy z opisem uszkodzeń przywiezionego towaru. Najczęściej odbiorca dokonuje lakonicznej adnotacji na ten temat na liście przewozowym (CMR), np. „uszkodzone 4 kartony” lub „uszkodzone 2 palety” itp. W takiej sytuacji istnieje zagrożenie dla przedsiębiorcy transportowego, ponieważ w wielu przypadkach uszkodzeniu ulegają tylko opakowania zbiorcze, a nie sam towar.

Bywa, że po jakimś czasie przewoźnik otrzymuje tzw. reklamację, w której post factum są opisane szkody i roszczenia jakich „sobie życzy” odbiorca. Łatwo się domyślić, że taki dokument rodzi wiele konsekwencji, głównie pomniejszenie przez zleceniodawcę lub spedytora zapłaty za usługi transportowe. Tymczasem w ramach prawidłowo zawartego ubezpieczenia OCPD (odpowiedzialności cywilnej przewoźnika drogowego), w przypadku powstania podczas przewozu jakiegokolwiek zagrożenia uszkodzenia towaru, zostaje powołany komisarz awaryjny, by ustalić rozmiar i zakres rzeczywistych szkód powstałych w transporcie.

W takiej sytuacji rozładunek następuje najczęściej w jego obecności, a komisarz sprawuje pieczę nad prawidłowością „wspólnego sprawdzenia” dostarczonego towaru przez odbiorcę i przewoźnika oraz sporządza protokół kontroli. W praktyce u większości polskich ubezpieczycieli nie funkcjonuje taka praktyka, która może zlikwidować wiele dwuznaczności zwłaszcza w sytuacji, gdy kierowca z powodu barier językowych nie potrafi się porozumieć. Niestety polscy ubezpieczyciele, jeżeli w ogóle, to powołują komisarza awaryjnego najczęściej w przypadku bardzo dużych szkód i najczęściej po odjeździe pojazdu transportującego z miejsca rozładunku. Wówczas jednak trudno jest określić zakresu szkód, za które przewoźnik faktycznie ponosi odpowiedzialność.

Spisać numery fabryczne

Zalecam przewoźnikom uzgodnić z ubezpieczycielem możliwość powoływania komisarza awaryjnego (rzeczoznawcy) w uzasadnionych przypadkach podejrzeń dotyczących stanu przewożonego towaru. Zastosowanie takiej procedury ma szczególnie duże znaczenie, jeżeli przewożone są produkty o większej wartości. Ostatnio miałem do czynienia z tego typu przypadkiem podczas transportu ładunku baterii słonecznych. Na skutek „lekkiej kolizji” doszło do przesunięcia znajdującego się w skrzyniach ładunku. Przybyły na miejsce rozładunku komisarz wykonał dokumentację fotograficzną ładunku na pojeździe przed rozładunkiem i zabezpieczył numery fabryczne wszystkich przywiezionych baterii.

Zrobił to po to, by w przypadku późniejszej, ewentualnej reklamacji towaru przez nabywcę, wyłączyć możliwość przypisania przewoźnikowi szkód w towarze, które w tym transporcie nie mogły powstać. Odbiorca, z uwagi na rodzaj towaru, przyjął towar warunkowo i zapisał na liście przewozowym „pięć uszkodzonych skrzyń”, a komisarz dokonał adnotacji, że po rozładunku nie stwierdzono widocznego uszkodzenia paneli słonecznych.

Taka procedura chroni przedsiębiorcę transportowego przed niezasadnymi roszczeniami ze strony klienta. W przedstawionym przypadku komisarzem był dyplomowany inżynier wyspecjalizowany w energetyce słonecznej – rzeczoznawca w tej dziedzinie.

Christian Waldendorfer