RAJD DAKAR 2012: ZAKOPANY HOŁEK W DZIESIĄTCE

Krzysztof Hołowczyc z Orlen Team i Automobilklubu Polski w Mini All 4 racing był jedenasty na przedostatnim, trzynastym etapie Rajdu Dakar. Nasz kierowca znów utknął w zaspie. Mimo to awansował na 10. miejsce w klasyfikacji.

Krzysztof Hołowczyc jechał podczas pierwszej części odcinka rozważnie: na ósmej – dziewiątej pozycji, ale miał zdecydowanie lepszy czas niż jego bezpośredni rywal Duncan Vos. Niestety podobnie jak wczoraj zatrzymał swoje mini w piachu, nieopodal miejsca, w którym zrobił to wcześniej Robbi Gordon. Polakowi z pomocą pospieszył Nani Roma.

– Znowu bardzo chcieliśmy coś pokazać i wygrać. Po wczorajszych przygodach na wydmach startowaliśmy dziś z odległej pozycji za ciężarówkami. Na wydmie dogoniłem jedna z nich, chciałem ją wyprzedzić. Szlak był na jednio auto, a ciężarówki jadą w specyficzny sposób. Dojeżdżają do górki, tam staja na chwilę i dopiero zjeżdżają. I tak właśnie utkwiliśmy po raz pierwszy, wykopywanie nie zajęło długo, bo około pięciu minut. Wiedzieliśmy już jednak, że ciężko będzie dogonić czołówkę. Pojechaliśmy dalej i w terenie, który był opisany w książce drogowej jako „small dunes” stanęliśmy na dobre. Wyskoczyliśmy i samochód zarył dziobem w piach. Tam już straciliśmy bardzo dużo i to było po odcinku specjalnym. To dobre doświadczenie, bo wiem, że jeszcze nie czuję się pewnie na wydmach i muszę się nauczyć je czytać – powiedział na mecie Krzysztof Hołowczyc.

Ostatecznie Polak był gorszy od najlepszego na OS-ie o 41.32 minuty. Z niepokojem oczekiwał na informacje o wyniku Duncan Vos, który zdołał go dogonić czasowo. Jednak końcówka w wykonaniu Polaka była lepsza, okazał się szybszy o 34.16 minuty i on jest obecnie dziesiąty (z przewagą 3.24 minuty).

Nani Roma stracił przez dzisiejszą pomoc Krzysztofowi Hołowczycowi 22.57 minuty i jakiekolwiek szanse na walkę o zwycięstwo. Ale chyba i tak nie miał żadnych szans na nie – Stephane Peterhansel jest numerem jeden w zespole (Hołek – 2, Roma – 3), stąd i tak team by nie pozwolił mu wyprzedzić kolegi: Francuz musi jutro odnieść swoje dziesiąte zwycięstwo w Rajdzie Dakar. To sprawa prestiżu także Grupy BMW i marki Mini!

Wśród kierowców samochodów najlepszy czas osiągnął dziś właśnie Peterhansel. początkowo nic na to nie wskazywało. doskonale radził sobie bowiem Robbi Gordon. Amerykanin notował doskonałe czasy i miał przewagę ponad 4 minut nad Peterhanselem oraz Nani Romą.

Jednak na wydmach wszystko się odmieniło. Gordon najpierw rolował w swoim Huummerze, potem przebił oponę i zmieniał koło, wreszcie zakopał się w piachu. Do mety dojechał ze stratą 36.01 minuty do zwycięzcy. Ale dla niego najgorsze jest to, że trzeci dziś na mecie Leonid Nowicki w Mini wyprzedził go w klasyfikacji: Amerykanin zamiast awansować na podium, spadł na piąte miejsce…

Spokój zachował Giniel De Villiers: pojechał swoje, uzyskał drugi czas dzisiejszego odcinka i umocnił się na trzecim miejscu w klasyfikacji.

Adam Małysz w Mitsubishi Pajero jechał dziś dobrze. Przed dojazdem do wydm zajmował 29 miejsce w klasyfikacji etapu, wyprzedzając po drodze kilka załóg. Tym razem wydmy nie sprawiły naszemu reprezentantowi kłopotu, wręcz przeciwnie – przejechał je w tempie załóg z czołowej dziesiątki! Na mecie uzyskał 28 czas (2:02:15), dzięki temu awansował na 29. pozycję w rajdzie.

To był bardzo poważny etap, bardzo dużo wydm w zasadzie żadnych szutrowych dróg. Ja się niezmiernie cieszę, że przejechałem ten etap bez zatrzymywania się. Zatrzymywaliśmy się jedynie po to, by napompować lub spuścić powietrze z kół. Poza tym etap przejechaliśmy bardzo płynnie i myślę, że można być z siebie nawet bardzo dumnym. Wiele samochodów dzisiaj stanęło, wiele się zakopało, rolowało, nie wyglądało to ciekawie. – opowiada o charakterystyce. Muszę przyznać po raz kolejny, że mam takiego pilota, który potrafi tak prowadzić, że nie było to tak trudne. Przed sobotnim etapem bardzo się bałem. Musimy jechać, żeby bardzo oszczędzać auto a w szczególności sprzęgło. Jakby się ono zaczęło ślizgać to już jest po … Pojechaliśmy bardzo spokojnie swoim tempem i bardzo uważaliśmy na to sprzęgło. Plan zrealizowaliśmy, jechaliśmy tak jak zakładaliśmy na ten etap trasy powiedział Adam Małysz.

Piotr Beaupre dojechał do mety na 55 pozycji (4:32.15 godz.) i w klasyfikacji jest 53. Z kolei załoga R-SIxTeam podróżująca na pokładzie Unimoga w składzie Robert Szustkowski, Robert Szustkowski Junior i Jarek Kazberuk zajmuje w klasyfikacji po 13. etapach 28 miejsce. Na etapie uplasowali się na 36 pozycji (4:04.51 godz.)

– Jechało mi się bardzo dobrze. Było dużo piachu i wydm, czyli terenu, który sprawia mi największą frajdę. W szczególności szybko pojechałem drugą część OSu. Walczyłem z Johnnym Aubertem i jechałem z nim na styk, ale niestety na 242 kilometrze pojechałem po śladach i zorientowałem się, że droga jest błędna, kiedy czołówka wracała do way pointu. Straciłem trochę czasu szukając tego punktu. Myślę, że strata którą mam do konkurenta nie będzie możliwa do odrobienia jutro na bardzo krótkim odcinku specjalnym – komentował Jacek Czachor.

– Awans cieszy. Etap był dość przyjemny, trochę po plaży, trochę po wydmach. Jechałem bardzo uważnie by nie popełnić błędu wsłuchując się w silnik, ponieważ bardzo chcę zobaczyć metę w Limie – komentował Marek Dąbrowski.

Jacek Czachor odjechał do mety etapu na 21 miejscu, tracąc 14.54 minuty. Marek Dąbrowski był 33 (30.46 minuty). Niestety kapitan Orlen Team i Automobilklubu Polski stracił trzynastą pozycję – jest aktualnie czternasty (4:37.52 godz.). Aby “przeskoczyć oczko wyżej” potrzebne jest nadrobienie 1.18 minuty… Jacek jest 31 (9:17.19 godz.) i do poprzednika traci poniżej minuty.

Trzynasty etap wyjaśnił prawdopodobnie sprawę zwycięstwa. Czwarty triumf w karierze w rajdzie Dakar odniesie zapewne jutro Cyril Despres. Francuz co prawda nie wygrał etapu – szybszy od niego o 47 sekund okazał się Helder Rodrigues, ale i tak jest zdecydowanym liderem. Marc Coma pomylił bowiem trasę i dojechał do mety 13.25 minuty po Francuzie (18. pozycja na odcinku). Hiszpan obecnie traci do Despresa 15 minut, a trzeci – Rodrigues (1:11.27 godziny).

Ostatni etap z Pisco do Limy charakteryzuje się łatwymi, niewielkimi wydmami i przyjemnymi ścieżkami. Odcinek specjalny ma zaledwie 29 kilometrów, a dojazdówka 254. Aby ukończyć rajd trzeba być jednak na mecie, już niejednokrotnie ostatni, z pozoru łatwy etap Dakaru eliminował rajdowców ze stawki.

– Patrząc z perspektywy na ten ostatni etap przeleci błyskawicznie. Jednak to jest bardzo ważny punkt, bo wiele osób tutaj twierdzi, że tam może się jeszcze wiele rozegrać. Nadal trzeba być skoncentrowanym – komentował Adam Małysz.

Więcej na www.orlenteam.pl.

Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA.

Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 2.

Zobacz: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 3

POLECAMY: RAJD DAKAR 2012: KIEROWCA ZASNĄŁ – ZAŁOGA SZPITALU

POLECAMY: RAJD DAKAR 2012: JARDA LAMAC – GALERIA

POLECAMY: RAJD DAKAR 2012: JARDA LAMAC – GALERIA