RAJD DAKAR 2021: MICHAŁ GOCZAŁ POKAZAŁ KLASĘ (3. ETAP)

Michał Goczał i jego pilot z Automobilklubu Polski Szymon Gospodarczyk (EnergyLandia Rally Team) byli dziś bohaterami polskiej ekipy na rajdzie Dakar.

Załoga stanęła na najniższym stopniu podium w klasyfikacji pojazdów SSV!


Zobacz także:

SPORT


 

Globalnie nasi zawodnicy utrzymali bądź poprawili zajmowane pozycje. Aron Domżała i Maciej Marton dojechali do mety na 8 miejscu, ale w klasyfikacji są nadal drudzy. Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk zajmują dzieciatą, a Marek Goczał i Rafał Marton (dziś 12.) – czternastą.

Kuba Przygoński i Timo Gottschalk utrzymali piątą lokatę, choć na trzecim etapie byli 11. Do formy powrócili Marin Prokop i Viktor Chydka, którzy uzyskali siódmy czas i awansowali na koniec pierwszej “dziesiątki” załóg.

Wśród motocyklistów Maciej Giemza otarł się o ścisłą czołówkę – był 11. (jest 20.), Adam Tomiczek – ukończył etap na 33 (26.), Kondard Dąbrowski – na 41 (43), a Jacek Bartoszek – 70 (74). Słabszy dzień miał Kamil Wiśniewski, który był 12. i takie samo zajmuje miejsce.

Aron Domżała i Maciej Marton utrzymali drugą pozycję w klasyfikacji generalnej Rajdu Dakar, mimo że na trasie trzeciego etapu nie uniknęli drobnych przygód. Po raz pierwszy w tej edycji super maratonu musieli zmienić przebite koło i po raz pierwszy zboczyli z trasy. Mimo to na ostatnim fragmencie oesu zdołali zniwelować ponad połowę straty, jaką mieli do lidera.

Pętla na południe od miejscowości Wadi Ad- Dawasir zapewniła uczestnikom Dakaru niemal wszystkie rodzaje podłoża. Zaczęło się od jazdy pośród wielkich głazów, potem pojawiły się głębokie kaniony i piękne wydmy pustyni Empty Quarter. Na ostatnich kilometrach czekał natomiast płaskowyż pozwalający na rozwinięcie maksymalnych prędkości.

W klasie SSV lider zmieniał się niemal na każdym punkcie kontrolnym. Aron Domżała i Maciej Marton jechali w ścisłej czołówce, tracąc zaledwie kilka minut do kolejnych prowadzących. Niefortunny dla zespołu Monster Energy Can-Am okazał się 154. kilometr. Właśnie tam 10 min. straciły dwie załogi – polska i brazylijska.

– Popełniliśmy pierwsze błędy. Zgubiliśmy się, złapaliśmy kapcia i straciliśmy około 10 minut. Co ciekawe, w tym samym miejscu, te same przygody spotkały równocześnie naszych kolegów z zespołu Reinaldo Varelę i Maykela Justo – relacjonował Domżała.

Polska załoga miała jednak jeszcze przed sobą 250 km i nie zamierzała się poddawać. Sukcesywnie odrabiała kolejne sekundy, by na ostatnim, płaskim fragmencie trasy, wcisnąć pedał gazu w podłogę i odrobić ponad siedem minut straty.

– Najtrudniejsze były dzisiaj wydmy. Miękkie, wysokie i ścięte. To oznaczało, że trzeba było się mocno rozpędzić, żeby na nie wjechać, a na szczycie uważać, by nie spaść na drugą stronę z dużej wysokości. Kilka razy było blisko, żeby polecieć, ale na szczęście udało nam się tego uniknąć. Niestety kilka samochodów skończyło w takich miejscach rajd… – opowiadał kierowca.

Ostatecznie biało czerwoni stracili do Francisco Lopeza tylko pięć i pół minuty. Chilijczyk umocnił się na prowadzeniu w kategorii SSV i powiększył swoją przewagę nad Aronem Domżałą i Maciejem Martonem do sześciu minut.

– Walczymy! Trochę dalej od lidera, ale nadal w grze! Jutro kolejny, długi etap – zakończył Domżała.

Najszybciej pokonał trasę Toby Price, który pokonał Kevina Benavidesa i Matthiasa Walknera. Nowym liderem został dość niespodziewanie Amerykanin Skyler Howes (Yamaha). Nicolas Cavigliasso zwyciężył w kategorii quadów. Siarhej Wiazowicz (MAZ) pokonał Dmitrija Sotnikowa (Kamaz) w klasyfikacji ciężarówek różnicą 18 sekund, ale Rosjanin pozostał liderem z przewagą blisko 17 minut nad Wiazowiczem.

Kierowca Toyoty Hilux Nasser Al-Attiyah wygrał, podobnie jak dzień wcześniej w Wadi Ad-Dawasir i zmniejszył stratę do prowadzącego w klasyfikacji Stéphane Peterhansela (trzeciego na mecie OS-u) do niewiele ponad 5 minut. Carlos Sainz, który dziś błądził na trasie, stracił pół godziny i spadł na 4. miejsce. Seth Quintero powtórzył poniedziałkowy sukces i wygrał w kategorii T3, a liderem pozostaje Cristina Gutierrez.

Bernhard Ten Brinke, czwarty w wynikach na przedostatnim punkcie pomiaru czasu, miał niespełna 50 km do mety, gdy fatalny wypadek odebrał mu szanse na dobry wynik.

Szymon Gospodarczyk (Automobilklub Polski): Jesteśmy bardzo zadowoleni. Mamy oesowe podium – to coś niesamowitego przy tak mocnej stawce. Straciliśmy zaledwie 24 sekundy do zwycięzcy etapu na 405 kilometrach! Taktycznie wszystko zagrało. Trudne, dziurawe fragmenty w kanionach pokonaliśmy rozsądnym tempem, aby nie złapać kapcia. Wydmy były megatrudne, bo wiatr sprawiał, że nie było widać, gdzie wydma się kończy, jakie jest ukształtowanie terenu. Było sporo wypadków. Widzieliśmy ciężarówkę leżącą na dachu za wydmą, ale daliśmy z siebie wszystko, przetrwaliśmy trudne momenty, jesteśmy na mecie, samochód jest w jednym kawałku. Bardzo nas cieszy OS-owe podium.

W środę organizator zaplanował etap „przejściowy”, który prawdopodobnie nie będzie mieć znaczącego wpływu na klasyfikację generalną. Odcinek specjalny będzie liczyć 337 km, a dojazdówka aż 519 km. Zawodnicy nie mogą jednak usypiać swojej czujności, bo każdy błąd na drodze do stolicy kraju – Rijadu – może okazać się kosztowny.

Fot.: dakar.com