BAJA POLAND 2017: ARON DOMŻAŁA Z PRZYGODAMI ALE ZADOWOLONY

rdb_3-10

Aron Domżała i Szymon Gospodarczyk zameldowali się na mecie Orlen Baja Poland z piątym czasem. Polska załoga zrealizowała swój cel, jadąc szybko i niemal na każdym odcinku specjalnym meldując się w ścisłej czołówce.

O końcowym wyniku w dzieciatej rundzie Pucharu Świata FIA Cross Country zadecydowały dwa kapcie i awaria podnośnika na poligonie w Drawsku.

sponsorenault


Zobacz także:

SPORT

DACIA DUSTER CUP 2017


 

Po czwartym czasie na prologu zmagań załoga Domżała i Gospodarczyk ruszyła na pierwszy z odcinków specjalnych z czwartej pozycji startowej. Od początku złapała dobre tempo, ale potem dwukrotnie musiała zmieniać koło.

– Z pierwszym kapciem uporaliśmy się bardzo szybko. Przy drugim zepsuł się alternator i nie mogliśmy schować podnośnika. Straciliśmy przy tym jakieś 10 minut. Próbowaliśmy wycisnąć z pozostałych kilometrów ile tylko się dało, ale na mecie byliśmy 14 minut za Nasserem. Kapcie zabrały nam 13 minut – mówił poirytowany kierowca Automobilklubu Polski.

rdb_3_11

Co ciekawe opony nie zostały przebite.

– Ustawiliśmy ciśnienie 1.9, czyli więcej niż zazwyczaj, ale okazało się, że temperatura, mnóstwo wody, która wciąż chłodziła gumę, błoto oraz grząski, ciężki piach po prostu ściągnęły oponę z felgi. Warunki były inne niż kiedykolwiek dotąd i podobny problem mieli Kuba Przygońśki, czy „Hołek”. Takie rzeczy zdarzają się na rajdach, szkoda tylko awarii podnośnika, bo to ona napsuła nam najwięcej krwi – tłumaczył Szymon Gospodarczyk.

Na drugim, ponad 200-kilometrowym oesie duet z polskiej Toyoty Hilux pojechał już koncertowo.

– Byłem zły po pierwszej próbie, dlatego postawiłem na koncentrację i… udało się wykręcić drugi czas. Tuż za Nasserem! Co więcej mieliśmy też przygody, bo najpierw przez dobre 10 km nie chciał nas puścić Wasiliew, a potem straciliśmy kilkadziesiąt sekund, zakupując się na błotnistym wyjeździe z rzeki. W końcówce skończył się też płyn w spryskiwaczach, więc przy ograniczonej widoczności musieliśmy ciut zwolnić – komentował kierowca.

Przed niedzielnymi etapami załoga liczyła jeszcze na awans o jedną pozycję.

– To były cztery krótkie odcinki, więc rywalizacja bardziej w stylu WRC. Aron utrzymywał świetne tempo i liczyliśmy na choć jedno OS-owe zwycięstwo, ale Nicholas Fuchs miał takie opony, że w deszczu i błocie nikt nie był w stanie dotrzymać mu kroku – relacjonował pilot.

Aronowi Domżale zabrakło 26 sekund, by zakończyć rajd o jedno „oczko” wyżej. Władimir Wasiliew najwyraźniej dobrze wiedział co robi, długo nie pozwalając się wyprzedzić na drugiej z sobotnich prób.

– Dziś OS-y były za krótkie żeby wyprzedzić Rosjanina w „generalce”, ale kończę Baja Poland w pozytywnym nastroju. Wykonaliśmy swoją pracę niemal bez zarzutu. Zgodnie z założeniami jechaliśmy szybko i nie odstawaliśmy od ścisłej czołówki. Zebraliśmy sporo doświadczeń i awansowaliśmy w Pucharze Świata o jedną pozycję. Za miesiąc w Maroku powalczymy o awans na podium, a szykuje się ostra rywalizacja z całą czołówką. Ten rajd wszyscy traktują bowiem jako test przed Dakarem – zakończył Domżała.