RAJD SARDYNII 2017: SONIK W SZPITALU, ALE NA PODIUM

sob-sard2

Rafał Sonik ukończył Rajd Sardynii na drugim miejscu mimo wypadku, jaki miał na cztery kilometry przed metą odcinka specjalnego. Polak prosto z rampy pojechał do szpitala na badania.

Ma prawdopodobnie złamanych kilka żeber. Nie wiadomo w jakim stanie są miednica i pokiereszowane lewe kolano. Czekamy na informacje od lekarzy.


Zobacz także:

SPORT

MOTOCYKLE


 

– Gdyby nie Kamil, nie dojechałbym do mety tego rajdu – powiedział krótko Rafał Sonik, który na ostatnim etapie Rajdu Sardynii, cztery kilometry przed metą odcinka specjalnego rolował i poważnie się potłukł. Krakowianin mimo ogromnego bólu, z pomocą Kamila Wiśniewskiego zdołał dotoczyć się do mety, a następnie pokonać 80 km dojazdówki, by z grymasem cierpienia odebrać trofeum za zajęcie drugiego miejsca.

sob-sard4

Rafał Sonik, zbliżając się do mety OS-u znalazł się na skalistym wirażu. Przy prędkości 80 km/godz. zdarta, tylna opona jego quada nie utrzymała się na drodze pokrytej drobnym żwirkiem i wpadła do niewielkiego rowu. Zawodnik wyleciał w powietrze, a jego pojazd kilka razy rolował.

– To był bardzo śliski zakręt i miałem mnóstwo szczęścia, bo na tym podłożu mogło skończyć się znacznie gorzej. Dobrze, że kilkanaście minut później przyjechał Kamil. Bez niego trudno byłoby się stamtąd ruszyć – relacjonował Supersonik.

– Kiedy podjechałem, Rafał siedział przy drodze, a dużo dalej leżał zrolowany, rozbity quad. Nie czuł się najlepiej i był mocno poobijany. Podjechałem do jego Yamahy. Nie wyglądała zbyt dobrze: kierownica pogięta, rozbita nawigacja, pokrzywiona kolumna, zgięta tylna oś. Udało nam się go postawić na koła i doprowadzić do stanu, w którym mogłem go doholować do mety oesu – opowiadał Kamil Wiśniewski.

Na mecie odcinka czekał już serwis, który dokonał szybkich napraw. Następnie obaj Polacy ruszyli w kierunku mety.

– Musiałem asekurować Rafała, bo na tak uszkodzonym quadzie coś mogło się jeszcze popsuć, a wtedy nie miałby kto dociągnąć go do mety – mówił młodszy z quadowców.

sob-sard3

Na rampie kończącej rajd, dwóch Polaków razem świętowało wspólny sukces. Rafał Sonik z ogromnym grymasem bólu odebrał trofeum i podkreślił, że dotarł do mety swojego siódmego startu na Sardynii tylko dzięki Kamilowi.

– Zachował się jak prawdziwy przyjaciel! Jestem mu niezmiernie wdzięczny! Z podium jadę prosto do szpitala i mam nadzieję, że nie jestem połamany. Ból przy oddychaniu jest ogromny, więc prawdopodobnie mam złamanych kilka żeber. Prześwietlenia wykażą w jakim stanie jest potłuczone lewe kolano oraz miednica – zakończył SuperSonik.

Wyniki końcowe Rajdu Sadynii: 1. Sebastien Souday – 13:58.56 godz.; 2. Rafał Sonik – 3:42.37 godz.; 3. Kamil Wiśniewski – 10:22.13 godz.

Fot.: Mateusz Szelc